Zainspirowana informacjami, jakie zdobyłam czytając o świdośliwie, zaczęłam szukać czy przypadkiem tak podobna z wyglądu do świdośliwy czeremcha też przypadkiem nie ma jak ona jadalnych owocków. No i ma

I to jakie! A ja tak psioczyłam na nią. Info z jednej strony:
"Wyciągi z
czeremchy amerykańskiej obniżają ciśnienie tętnicze krwi, pobudzają układ oddechowy, działają równocześnie przeciwdepresyjnie i przeciwstresowo. Pobudzają wydzielanie żółci. Działają antyseptycznie na przewód pokarmowy i układ moczowy. Pomocne są w leczeniu chorób zakaźnych i skórnych. A wodny wyciąg z kory czeremchy hamuje biegunkę i nieżyt jelit oraz wspomaga leczenie wrzodów żołądka." Czeremcha ma też działanie wyksztuśne i odkażające. Wywar z kory ma działanie przeciwgrzybicze. Ogólnie samo dobro
A, no i przetwory, soki i dżemy z owoców czeremchy są ponoć bardzo smaczne

Można też zrobić wino albo ocet. Tylko trzeba pestki od miąższu oddzielić i wyrzucić, bo w dużych ilościach mogą powodować zatrucia.
Skula, coś kiedyś pisałeś, że masz u siebie czeremchę. Zdaje się, że amerykańską (jak ja). Owoce z niej są smaczniejsze i słodsze niż z czeremchy pospolitej. Możesz nazbierać jesienią i np. nalewki zrobić
I pomyśleć, że tyle dobra się u mnie od lat marnowało... Mam co roku kalkadziesiąt (jeśli nie kilkaset) sadzonek czeremchy amerykańskiej, więc jeśli ktoś coś... to się chętnie wymienię na cokolwiek innego co da radę u mnie żyć