Tak było latem - trawa obok rozchodników malutka. A właściwie w ogóle jej nie widać
Rabatka pod oknem. Mój wymarzony klon palmowy mam nadzieję ma szansą przeżyć w tym zacisznym miejscu. Ale niestety hosty mają za dużo słońca i miały przypalone liście. Ponieważ dach jest sporo wysunięty jest to chyba najsuchsze miejsce w całym ogrodzie. Niby mamy nawodnienie i linię kroplującą w tym miejscu, ale nie wszystko jeszcze działa jak należy i mam problem z rododendronem - więdnie. Spróbuję go troszkę podkopać i blisko korzeni dać hydrożel. Może to coś pomoże, jakoś nie jestem systematyczna w podlewaniu.
Ostatnie zdjęcie ala Danusia( sama bym nie wpadła żeby zrobić zdjęcie juki od góry hahahahaha ) - ale ona ma fajniejszy obiektyw .
Ależ mi się marzy "nowe oko"..............
No i stan obecny po posadzeniu. Wyglądają brzydko, ale nie miałam serca ich wyrzucić. Pierwszy cis jest najbrzydszy, następny jest całkiem zielony. Pozostałe różne. Dam im czas do następnej jesieni. Zadołowaliśmy jeszcze świerka w doniczce (tymczasowo- ma być drzewkiem na święta) Teraz w tym rzędzie (prawie od początku działki) jest 5 spiralisów, 3 wierzby Hakuro (w planach z plecami z czerwonego berberysu), znowu 5 spiralisów, 5 żółtych tuj Yellow Ribbon, za nimi świerk (tymczasowo) posadzę tutaj chyba 3 krzaczki czerwonej pęcherznicy, no i 10 cisów Hicksii, i koniec. Zamierzam zrobić teraz "elkę", tzn. w kształcie litery L zamknąć widok na kompostownik.
Dzisiaj pogoda nas rozpieszczała, rozważaliśmy spacer do lasu, ale cóż, obowiązki ważniejsze...
Grabiliśmy więc liście, zabieraliśmy wrażliwe kanny i datury do domu, posadziłam ostatnie cebulki. A w ogrodzie ciągle jest cudnie!
Z przyjemnością pooglądałam twoje rabaty Kasiu, piękna każda...półkolista to jak moja tarasowa - jakie tam masz hortensje?
i te rozplenice teraz dodają uroku.
Pozdrawiam
Ucałowany.. pojechali, a ja idę ogarniać kuchnię po aronii.. 12 litrów nalewki i 8 litrów soku wyszło (jeszcze muszę rozlać )... nie liczę ile na szafkach, podłodze i gdzie sie da. Rąk to chyba przez rok nie domyję.. i wiadro marchewki czeka...
Sorki, uciekam, bo pobojowisko to łagodne okrreślenie... przetwory z pomidorro i buraczków to bułka z masłem...
Musiałam dokończyć oglądać fotki z dreptania po trawniku.. wiec porzuciłam garkuchnię
Trafffki też są fajne... wyczochrał ile sie tylko dało
Toszko, Tobie przede wszystkim dedykuję mój "fotoreportaż" bo to Ty mnie zmobilizowałaś do kupienia wideł amerykańskich i paru innych cudowności, o których w życiu nie słyszałam, np. mączki bazaltowej. I to tylko ze względu na Ciebie wzięłam się za przesadzanie tych cisowych niewdzięczników. Jakby nie Twoje wsparcie wylądowałyby w ognisku
Najpierw było przygotowywanie miejsca pod nasadzenia. Poszłam dalej w kierunku kompostownika.
Przejrzałam stan gałęzi i igieł. Igły mocno się trzymają, są na zewnątrz pomarańczowe, mam wrażenie, że niektóre przezroczyste, w środku krzaka zielone.
A następnie sprawdziłam stan korzeni pierwszemu wykopanemu cisowi. Stan rzeczy - jak widać, tylko trochę młodych białych korzonków, reszta starych korzeni OK , nie były zgniłe, ale jakby nie chciały rosnąć.