hej Łukasz
u mnie stan trawnika podobny..w sobote myślałam że zrobię wertykulację ale oglądam prognozy to będzie padać :/
ja też będę zakładać nowy wątek z realizacją Twojego projektu
nazwę już mam, też prosiłam o podpowiedzi u siebie
ja dotychczasową nazwę miałam od czapy bo po miesiącu na forum już mi dziewczyny pomysł z pergolą na środku ogrodu wybiły z głowy więc teraz nazwa będzie zupełnie nowa. ale u Ciebie może po prostu część II ? albo sezon 2017?
pozdrawiam cieplutko
a jeszcze w kwestii Żurawek, pewnie masz ich milion razy więcej odemnie i rzeczywiście pracy sporo ale tylko raz w sezonie to może zostaw ich trochę
wow! nieźle... ale pocieszę Cię że nie wiem czy u mnie od północy nie gorzej... bajoro zaczyna się za ogrodzeniem i przeszło do nas. serby stoją w wodzie ponad tydzień ręce mi opadły ...
Aniu, tojeść c. wysiewam pierwszy raz, nie wiem, czy zakwitnie już teraz.
U Kondzia przezimowała 2 zimy. Będę myśleć, gdzie ją posadzić, żeby przezimowała. Gaura przezimowała, kocanka włoska wygląda, że też.
Nasionka roślin, których jeszcze nie mam w ogrodzie, wysiewam w domu, ale tych które już mam, rozrzucam jesienią na rabaty.
dobrze to nazwałaś chód pingwina
tojeść ciemnopurpurowa Ci zakwitnie w tym roku? ona chyba nie zimuje u nas?czy Tobie tak?
Ty wysiawasz raczej w domu prawda? nie prosto do gruntu?
kochana kanałówkę to ja miałam w 4 miesiącu ciąży... najbardziej bolała mnie rozwarta szczęka - nic więcej, mają teraz takie znieczulenia że mogą zardzewiałą piłą głowę odciąć a Ty się nie skapniesz
asiak – no troszkę się działo w „szmaragdowym” w ten weekend. Wiele zrobiłam i dumna z siebie byłam jak polska szynka na eksporcie, ale prawdę mówiąc mój kręgosłup długo mi tego nie wybaczy
Margerytka40 – jak sobie pogrzebię w ziemi to od razu mi lepiej…mimo że zawsze z działki wracam sponiewierana i natychniast padam jak pies Pluto to i tak jakąś dziwną energią emanuję…znaczy się gleboterapia działa.
A tak zupełnie serio. Jest coś takiego jak "Hortiterapia”, czyli inaczej mówiąc ogrodoterapia. To zajęcia terapii uzupełniającej rehabilitację w sferze fizycznej i psychicznej chorych dzieci z wykorzystaniem roślin. Tą metodę leczenia stosuje jakiś szpital dziecięcy (nie pamiętam który) z Krakowa.
anna_t – Aniu, mój syn zawsze „otwierał peleton”, wszędzie jest go pełno i należy do organizmów z gatunku „stadnych”…a czy po mamusi…to nie wiem...ale i nie zaprzeczam.
Co do piwnicy to została wybudowana wbrew jakimkolwiek prawom fizyki tudzież zasadom sztuki budowlanej. Dopóki na działce była głęboka studnia to wszystko było ok, ale kilkanaście lat temu studnia została zasypana a woda jak to woda próbowała znaleźć sobie jakieś inne lokum. I znalazła. Moja piwnicę. Żeby było jeszcze weselej to 4 lata temu, zimą u sąsiada pękła rura i do wiosny (dom sąsiada stał niezamieszkały) woda lała się z siłą wodospadu niszcząc wszystko (z moimi fundamentami włącznie) co miała na swojej drodze. Tak więc, osłabione fundamenty nasiąkają wiosną jak gąbka, woda gromadzi się piwnicy a ja za pomocą pompy co roku osuszam piwnicę podlewając nadprogramową wodą moje wspaniałe tuje. I tu tkwi tajemnica pięknie rosnących u mnie szmaragdów.
jankosia – damy jakoś radę, bo jak nie my to kto ???
A tak po cichu…to nie nazywałabym się Nikita gdybym czegoś nie utargowała z tych 4000zł, więc na roślinki lub inwestycje ogrodowe co nieco jeszcze zostanie.
Bogdzia – nareszcie widać wiosnę i baaaardzo mnie to cieszy !!!!
u umnie tez czasc roz nienajlepiej wyglada...
pod koniec marca chyba cielam...albo po warsztatach ktore byly chyba 2.04 ? jakos tak
jak forsycje zakwitna
trzeba czekac
Z kondycją u mnie o dziwo nie najgorzej. Bardziej obawiam się o to, że ja z kolei moje przez zimę z trudem uzbierane 3 (słownie: trzy!) kilogramy za chwilę zgubię.