Wczoraj na 'O' pauzowałam, bo prawie cały dzień ciężko pracowałam na działce. Wróciłam tak zmordowana, że nawet kąpiel nie sprawiała mi przyjemności

Jednak zadowolona jestem z tego, co zrobiłam!
Pozbyłam się konarów i gałęzi ściętej gruszy, wszelkch badyli, gałęzi leszczyny, wykopanych porzeczek, a przede wszystkim liści z sąsiedzkiego orzecha włoskiego! Ale było ognisko! Samo palenie trwało kilka godzin, a przecież jeszcze inne prace wykonałam.
Najprzyjemniejsze jednak było robienie zdjęć. A trafiła mi się gratka. Sfotografowałam
rusałkę admirała!
Obok usiadł pawik, teraz widać, jaka między nimi róznica w wielkości!