
.....................

....................

..................

...................
Bogdziu, myślę że dziś będziesz uradowana jeszcze bardziej, są latające czaple i ryby

ciesze się że się nie nudzisz i wszystkim dziękuje z miłe słowa, gdyż nie zawsze zdążę podziękować. Nie mam nawet czasu siąść i napisać postu, robię to w podróży. Nieraz nawet nie czytam tego co napisałem ale mam nadzieję że błędów nie robię. Miałem gotować zupę i smażyć naleśniki a muszę orzechy z łupin wyrzucać, żeby schły póki słońce jest. Jeszcze sobie radzę z tym swoim ekwipunkiem ale nieraz nie mam siły do pociągu wejść. W niedziele, gdy wracałem ze skoków łososiowych, wybiegła Chinka z autobusu żeby mi drzwi otworzyć, bo nie mogłem się wytarabanić z metra ze swoimi orzechami. A jeszcze musiałem się rozpakować i rower postawić na bagażniku. Kierowcy mnie lubią i nawet nie muszę karty pokazywać. Raz jechał jakiś babsztyl nie kupiłem jeszcze karty był m1 sierpień, nie miałem drobnych i kazała mi wyjść z autobusu ale miła murzynka zapłaciła za mnie 3 dolce i pojechaliśmy dalej, chciałem jej dać 5 $ tylko taki miałem, ale nie ciała wziąć ode mnie i powiedziała że jest dobrze, na koniec pomachała mi w metrze gdy wychodziłem. Orzechy są tu tak wielkie, że z jednego drzewa, to chyba samochód by nazbierał, są wielkości piłki do tenisa. Mam z nimi sporo roboty ale bardzo je lubię, już pewnie końcówka orzechowych zbiorów. To będę mógł odetchnąć. Pozdrawiam.