Areału mam sporo, ale zwielokrotniona praca. To fakt, najgorzej jest jak człowiek nie ma miejsca i wciska rośliny a później przesądza.
Rudbekie kupiłam maleńka ledwo zipiaca posadziłam ja na skalniaku między dwa duże kamienie. Widocznie było jak tam bardzo dobrze rosła wszerz i trzeba było dzielić. Mam 4 kępy tej rudbekii.
Posadziłam tuje bo tylko ona szybko rośnie. Musiałam zatrzymać wiatr z każdej strony. Nasadzilam też sosen które też trochę hamowały wiatr. Teraz sosny są wysokie sądzę pecherznice między drzewami jeden szpaler.
Zastanawiam się czy nie posadzić jeszcze trochę bukow
Świerki po prawej oddzielają część przy domu a za świerkami jest trawnik, rondel z trawami Memory i rabata kwiatowa z różami Bonica. Na choryxoncie chmury z których deszczu nie było.
Dorotko czystość traktuje z przymrużeniem oka. Każda z nas ma takie zakątki gdzie fot nie robi. Przez te 2 dni przycinania Tui nic w ogrodzie nie zrobiłam. Podlewałam i poradziłam Rumianke którą dostałam od Zaworki.
U mnie kwiaty giną przy tylu arach.
Mam miejsce pod drzewami gdzie nic nie różnią aż się prosi aby tam zieleni posadzić więc posadziłam. Myślę, że Rumianka będzie dobrym wyborem.
Przecież dopiero następuje rozkwit kwiatów po co te zastanowienia i obawy.
Tyle kwiecia masz i się zastanawiasz. Znając ciebie to nazrywasz na łące i do wazonie wstawisz i będzie kwiatów w bród.
Basiu spadł mi kamień z serca. Cięcie już mam za sobą. U mnie ok 250 szt. Równiutko przycięte ma facet oko.
Nie zrobiłam fotek bo do późna jeszcze wczoraj zwoziłam odpady. Pełny kontener.
Jeszcze jeden dzień pielenia i drobnych robótek będzie więcej czasu na odpoczynek.
Elu, powinnaś spróbować z hortensjami kwitnącymi na pędach jednorocznych. Jest wtedy duża szansa, że zakwitną. Princess Diana do takich należy. Oprócz niej cała seria You & Me (mam dwie odmiany z tej serii i potwierdzam, że kwitną na jednorocznych pędach). Podobnie zachowuje się Otaksa. Jej nie mam, ale miłośnicy hortensji polecaja ją.
O ogrodowkach mogę tylko pomarzyc są piękne. U mnie Wygwizdów mroźny wiatr. Mam jedną i się z nią mecze co roku zawijam w kokon a i tak zawsze jest z nią coś nie tak.
Chodzi mi o hortke Diane długo ja masz i czy jesteś z niej zadowolona. Może u mnie da radę przez zimę.
Kamień to kamień nic się z nim nie dzieje. Mam gresy i pewnie trzeba będzie wymienić na tarasie za 2-3 lata.
Na wsi miałam 34 stopnie. W domu 24 stopnie i wiatrak chodził
EM mówił że na Ursynowie 37 stopni. Tam to zawsze ciepłej betony i asfalt grzeją.
Też mam wszystko pootwierane na oścież. Chmura przeszła trochę błysnęło pokapało i po wszystkim.
Teraz na zewnątrz 24 stopnie.
Dzisiaj o jakiejkolwiek pracy nie było mowy. Jedynie pod wieczór przycielam róże.
Miałam trzydniową gorączkę i rumień, byłam też obolała jak przy początkach grypy. Ale pod koniec brania antybiotyku miałam kolejnego kleszcza za uchem( miejsce opuchnięte i obolałe po nocy) i dlatego przedłużona kuracja. W sumie cztery kleszcze jednego miesiąca, mimo, że też się pilnuję i sprawdzam po powrocie. Mimo że ogólnie naprawdę mało mnie było w ogrodzie w tym miesiącu- to zawzięły się na mnie bestie (Przez tyle lat miałam chyba ze dwa bez żadnych reakcji, a tu zmasowany atak!))
Warzywa nie zawsze udają się ekstra. U mnie najgorzej z buraczkami. Jakieś niewielkie ostatnio. Kapusty nie sadzę, bo też mi się nie udawała. W tym roku dostałam sadzonkę tej wczesnej od Agapant i też nie zawiązała główki. A kalrepka i brokół rosną
Ta piłkowana to moja największa i najstarsza jest przy samym tarasie, dokarmiłam ją trochę, bardziej o nią zadbałam jeszcze dam hortensjom i całej reszcie trochę nawozu, i zobaczę czy na ten sezon im wystarczy
Aniu u mnie eM przed chwilą wyciągnął kleszcza ok 2-3 mm. Ja tylko wyjdę na dwór to je łapie mimo pryskania.
W styczniu też brałam antybiotyk wyjałowilam organizm mimo brania probiotyku. Odchorowałam, na uszy mi się rzuciło nie słyszałam. Makabra Aniu teraz macham ręką trudno ogrodnicy już tak mają to ryzyko zawodowe