Mam już dosyć zimy. Lubiłam ją, naprawdę lubiłam i była w tym roku fajna - śnieżna, z mrozami nie za dużymi. Taka zima akurat. Tylko czemu tak mało słoneczna? Ile tak można? Ciągle jest szaro, buro i ponuro. W ogrodzie startujące listki trwają w bezruchu, i chociaż powinnam się cieszyć, że przynajmniej nie zmarzły (na razie), to jakoś się nie cieszę. Jakies zmiany bym chciała zobaczyć. Wytrzymałabym zimno, ale czemu ciągle jest ciemno? Wszystko ma taki sam bury kolor.
Wygląda to tak, jakby wiosna zamiast przychodzić i robić swoje przysłała zdjęcia "o, tak wyglądają żonkile", "a tak tulipany", "a tak szafirki", "no, to powspominajcie sobie, bo na razie jestem zajęta". Gdzie indziej. I one stoją u mnie w ogródku, te zdjęcia, i nic się z nimi nie dzieje... A ja się już nie mogę doczekać kolorów.