Dziś, mimo chęci, nie udało mi się posadzić róż do ziemi. Trochę przez inne obowiązki, trochę przez pogodę, nie miałam przygotowanego pod nie miejsca. Posadziłam na razie do doniczek, postawiłam w garażu, poczekam na powiew wiosny.
Moje lilie na razie leżą w oryginalnych opakowaniach, jedna daje oznaki życia, inne nie. Nie chcę ich sadzić do doniczek.
W doniczkach już mam (czekające na wiosnę):
orliki
jeżówki
róże
agapanty
Do tego wysiane:
seler naciowy
pomidorki śliwkowe (przypadkiem, bo namoczyłam pestki z kupionych pomidorków tylko po to, żeby pozbawić je też żelowej osłonki a one wykiełkowały

)
papryczki słodkie
papryczki pikantne
karczochy
kalarepę
bazylię cynamonową
bazylię bordową
sałatę masłową
sałatę baby leaf
stipę (już nadaje się do pikowania)
stipę pennata (z 12 nasion wykiełkowały 2!)
dmuszek (też do pikowania)
rozplenicę kosmatą (do pikowania)
rozplenicę Rubrum (ani jedno nasiono nie wykiełkowało)
trawę cytrynową
zatrwian suworowa
werbenę patagońską(?) kto wie jaka się okaże
pachnotkę
mrozy
aksamitkę kremową
Już domowym kwiatkom zmieniam miejsca, bo potrzebuję kolejnych parapetów