Witam skowronki. Zbyszek i Hania, to chyba raniuszki. Zbyszku, zdradż tajemnicę tak wczesnego wychodzenia spod ciepłej kołderki . Baremu to chyba trzeba dać coś na przedłużenie snu. Po nocnych przymrozkach wczoraj opadły nareszcie liscie z leszczyny. Usłały mi cały ogród i trzeba było brać sie za grabie. Osłoniłam tez gałązkami iglaków hortensje. Jeszcze nie zawijam agrowłóknina, bo ziemia nie zamarznięta i w dzień dodatnie temperatury.Czy dobrze robię i czy Wy już macie opatulone krzewy ?Pozdrawiam.
W między czasie ułożyłyśmy z mamą chodniczek z płytek chodnikowych do końca, żeby było czysto, bo tam deszcz nigdy nie dopada i ptaki i pies ciągle tam wygrzebywały dziury
Na wiosnę dosieje wzdłuż chodnika trawy, bo jest dość marna.
Czułam że jeszcze coś piekniejszego w tobie drzemie. Z taką wrazliwoscią zawsze wiążą się talenty.Mam kogos takiego w rodzinie od dziecka wałęsał sie po łąkach,, wszystko musiał wiedziec na temat roslin a kiedy je malował nabierały innego wymiaru Potrafił wykrzesac z nich całą urodę Czego tylko sie nie dotknął przemieniał w klejnot Nie zmarnował swego talentu robi to co kocha Z tobą będzie tak samo .Gratuluje czarodzieju
Po wyschnięciu struktury, można było ją pomalować i posprzątać na rabacie
Wyrwana palisadka trafiła na swoje miejsce, a 1 clematis "przesunął" się i podzielił miejscem z drugim, takim samym. Efekt końcowy jest bardzo zadowalający. Schody mają równe kanty,
nie są śliskie i jeśli przetrzymają próbę czasu (zimę), to na wiosnę może pójdą na to płytki. Pewnie nie są to najpiękniejsze schody świata, ale dla mnie są.
Tu jeszcez bez kory i bez kratki
Bożenko, mam nadzieję, że mina już nie marsowa
następnym razem napiszę podanie i usprawiedliwienie w jednym
poczytałam pogaduchy, czuć, że święta się zbliżają, bo krążymy już koło nich tematycznie
co do gotowania, lubię i do tego eksperymentować, ale nie lubię gotować w stresie jak ktoś napisał, bo to ma być przyjemność; oczywiście były sytuacje, ze trzeba było szybko coś zrobić, więc były to wtedy proste potrawy, ale swoje i zdrowe; u mnie jak mieszkały dzieci, to też 4 osoby i 4 różne gusta kulinarne, więc zagwozdka zawsze była; dużo nauczyłam się od teściowej, potem modyfikowałam, ale że lubię jeść, więc to gotowanie szło mi w parze;
znak pokoju przesyłam
do restauracji średnio lubię chodzić, bo zawsze coś mi nie pasuje, z małym wyjątkiem, mam jedną, jedyną ulubioną
A co do wyjazdów, też nie cierpię długich wypadów, tęsknię za domem, więc tylko krótkie eskapady robię, a jeśli wypadną dłuższe, to mam problem; myślę, że to jednak nie zależy od wieku, lecz od typu osoby, chociaż u mnie gdzieś z dzieciństwa zakorzeniła się tęsknota i to parcie na dom, bo wtedy wypady były długie, bardzo...tęskniłam strasznie, mimo że byłam z rodzicami i rodzeństwem;
ale się rozgadałam, mam nadzieję, ze nie czeka mnie reprymenda
pozdrawiam Bożenko
Uwaga, uwaga przedstawiam moją ostatnio wykonywaną murarską robotę, która przyczyniła się do mojej bani na prawej dłoni
Do mojego domu wiodą szerokie betonowe schody, które moja siostra 10 lat temu postanowiła odnowić, malując na zielono farbą do betonu. Co roku od tamtej pory, na wiosnę trzeba było je odmalowywać na nowo, bo farba się łuszczyła. Rok temu mojej mamie znudziło się skrobanie ich i ponowne malowanie, dlatego jakąś "betonową mazią" próbowała zamalować zielony kolor i spowodować by te schody wreszcie przestały być mega śliskie. Po pół roku "betonowa maź" zaczęła odpadać. Nie powiem co mnie wtedy trafiło i powiedziałam DOŚĆ! Nie mogłam patrzeć na wejście do domu, które wyglądało jak obraz nędzy i rozpaczy. Nie dysponując żadnymi środkami finansowymi na ten cel, obmyśliłam plan i i wzięłam się za odnawianie stopni i podstopni klejem do gresu. Robiąc to pierwszy raz w życiu, mordowałam się cały dzień. W między czasie, po odkręceniu drewnianej kratki na clematisa, okazało się, że bok schodów ma podejrzanie popękany tynk. Prę razy stuknęłam młotkiem i odpadło co miało odpaść
Wyrwę w ścianie zaklejałam trzema warstwami, za każdym razem czekając na totalne wyschnięcie.
W między czasie wyrównałam drugą warstwą stopnie i podstopnie. Nabrały też jednolitej barwy Nie mogłam się doczekać, aż narzucę mojego baranka, czyli strukturę
...a to mój strażnik ogrodu, jak na razie się nie spisuje... myszy harcują
...i Sara, mój najukochańszy pies na świecie... tu jak jeszcze była malutka i słodka, teraz jej zostało tylko to drugie, choć duża też nie jest
Jaki sliczny staraszak taki brzozowy elegancik
.Sara słodka ,, wierzę że jest najukochańsza na swiecie Kiedyś miałam samiczkę o tym imieniu przez 16 lat Teraz mam Moli dla której straciłam rozum i serce Cięzko przezywa sie rozstania z ukochanymi zwierzaczkami .Twój ogród jest jak dla mnie przepiękny, widac w nim pasję ,masz swój styl czyli wiesz czego chcesz To najbardziej mi sie podoba .Zdjęcia zachwycające Wiele roslin zapisałam ,niestety jestem laikiem w swej odkrytej nowej pasji.Wszystko przede mną a marzę o romantycznym ogrodzie
Halinko dzięki za odwiedziny. Wasze ogrody powalają na kolana.Odwiedzam was wszystkich kiedy czas mi na to pozwala,często zawalając noce.W podzięce za wasze piękne ogrodowe inspiracje trochę kwiatków dla was
Melduję, że drzewka już odwinięte, mam nadzieję że im nie zaszkodziłam. Co do brzóz, to są to nasze najzwyklejsze brzozy. Uratowaliśmy je przed zginięciem, ponieważ rosły w miejscu w którym nasz sąsiad postawił dom. Teraz się nam odwdzięczają kilkoma kozaczkami, które pod nimi rosną.
A to zdjęcie z tegorocznego grzybobrania mojego M (niestety nie pod naszymi brzózkami)
I jeszcze przedstawie Wam zajączka, który nas latem odwiedzał
Hojnie szafuję obornikiem przekompostowanym - maliny ścięte, wyplewione też go dostały (na końcu warzywnika).
I zielnik sprzątnięty.
To mój ulubiony zakątek w Twoim ogrodzie Zielnik z doniczkami, które są dla mnie zagadką.. tzn. ich funkcja jest zagadką.... obwódki bukszpanowe przypominają inspirację Izy i Konstancji.. .pięknie jest ... spokój i harmonia...
Pospacerował i wrócił zaraz, już siedzi w gabinecie i mrauczy, żeby żarcia mu dać więcej, głodomór jeden.
Tak sobie zerknęłam na kicię spacerującą przy konwalnikach i przypomniałam sobie, że .. ze wstydem wyznaję, iż zapomniałam o swojej doniczce z konwalnikiem.... listki są suche, bryła korzeniowa też.. czy da się je jeszcze uratować..?
Foty poranne zmrożone - wieczorem było 0 stopni, później zimniej trochę...
brr!
Przesadziłam bukszpana do doniczki plastikowej, największej jaką miałam... a i tak wystaje... hmm...
chyba go wkopię do warzywnika bez doniczki jednak...