Gosiu, dzięki za rozpoznanie jaskra. Miałam podejrzenia, że ma podejrzany rodowód.

Pójdzie do kasacji.
Ani kopytnik ani bluszcz mnie nie martwią.

Rosną w narożniku z daglezjami. Wsadziłam je tam w celu zadarnienia gleby, kiedy daglezje były 30 cm wysokości. Nie planuję dla nich eksponowanego miejsca. Ot taka ciekawostka. W tym narożniku wbrew swej naturze jest jeszcze płożący rozchodnik. Rzadko tam wchodzę. Ostatnio szukałam tam miodunki. Rozrosły mi się krzaki i coraz mniej miejsca jest na moje pierwotne zadarniacze. Rośliny same podejmują decyzję, która zostaje. I tak ma być. Na rabatach już nie mam nic do roboty. Zostało mi tylko przedpłocie, bo tam jeszcze się nie rozrosło i trzeba pielić. Teraz tylko pozostanie wycinanie tego, co przekwitło, warzywnik i trawnik. Wystarczy.
Zdjęcia zawsze przekłamują widok ogrodu, bo ogarniają tylko fragment przestrzeni. Nie widać całego tła. A straty? zawsze będą- od mrozu, od suszy, od deszczu, od grzybów, od pełzaczy, biegaczy i fruwaczy.

Takie to już jest to ogrodnictwo. Wielce ryzykowna działalność.