natentychmiast rezon trzeba wynorać ... weź nadwyżki z ostatniego roku ... ja muszę czerpać i norać zapamiętale bo mam deficyt ... z jednej strony radość z powodu sukcesu Nieletniej z drugiej dechy ...
dechy mnie do grobu wpędzą ... te dechy ... było ślicznie ... potem olej lekko skomplikował sprawę ... a załamania burzowe każdego popołudnia odebrały spokój w tworzeniu ... mi coś tez odebrało jasność myślenia i pozwoliłam tknąć w kwestii zasadniczej - znaczy zaolejować dechy małżowi ... niby nic ... niby proste ... błąd ... przede wszystkim nie wytarł śladów po używaniu dech ... no bo jakoś do domu trzeba było wchodzić ... po drugie ruchy w kierunku dowolnym ... po trzecie za dużo oleju zostawiał ... porównanie dechy olejowanej jak należy i tych co leżą na werandzie wypada na minus dla werandy ... teraz mam zonka ... odkręcić wyszlifowac i położyć raz jeszcze czy zagryźć zęby i udawać, że nie widzę różnicy ... za rok wyszlifowac i zaolejowac bo przecież za rok i tak trzeba to zrobić ... niby odłożenie na rok wydaje się być logiczne ... tylko ja przez ten rok każdego dnia ... nawet przez większość czasu nie patrząc na te dechy (bo powiedzmy sobie szczerze jesienią i zimą na tej werandzie siedziała nie będę ) ... a więc nawet na nie patrząc będę miała dysonans ... ... sama siebie za to nie lubię ...
Na razie troszkę uporządkowałam rośliny, jeden krzew został wykopany dosadziłam żurawki pomiędzy perisami tylko się zastanawiam czy nie dosadzić jeszcze po jednej żurawce, bo tak łyso trochę...
jeszcze tuje zakupić, powiedzcie kiedy najlepiej je sadzić... czytałam, że jesienią
Płoteczek wyrzucę póżniej ...Ewa, dzięki nie wiem czy ten kształt wyjdzie... przed tym płotkiem jest murek dość głęboko w ziemi
Na dzień dzisiejszy wygląda tak
Witam wszystkich serdecznie,
obserwuję forum już od jakiegoś czasu i uznałam, że najwyższa pora zacząć w nim aktywnie uczestniczyć. Ogród, który uwielbiam i którym się zajmuję jest w moim domu rodzinnym. Już w nim nie mieszkam, ale podczas każdej wizyty u rodziców, ogród jest głównym punktem programu nie tylko z powodu ilości prac, które trzeba w nim wykonywać, ale również spędzania czasu z rodziną i jedzenia tam wspólnych posiłków. Namówiłam mamę, aby też się zarejestrowała, więc zapewne będziemy równolegle pokazywały nasz ogród i uczestniczyły w dyskusjach.
Ogród ma 7 lat i przechodzi ciągłe metamorfozy. Z powodu jego wielkości nie zawsze wszystko jest zadbane jak bym chciała, ale obraz ogólny jest zadowalający
Na początek kilka zdjęć zeszłorocznych.
Mnie się podoba się jedynie połączenie berberysów z żurawkami. Reszta nie za bardzo (chodzi mi też o wymagania roślin i ich wzajemną wysokość). Myślę, że na tak długiej wąskiej rabacie propozycja (niskie rośliny + wyższe mocne akcenty z roślin pokrojowych) Danusi jest najlepsza .
Na 24 m2 masz 6 roślin (nie licząc żywopłotu), które nigdy nie rozrosną się tak aby zajęły tę przestrzeń.
Teddy - odmiana karłowa (podają katalogi, że po 10 latach ma 30 cm wys.), Nidiformis - po 10 latach - 1 m szerokości i na pewno nie osiąga po tym czasie 1 m wys., Mariken - 1 m szerokości korony, pień nie rośnie na wysokość, Tabuliformis - po 10 latach 1 m wysokości i szerokości (to jest forma ścieląca się).
Masz szansę, że po latach rośliny zarosną ci max 3 m2 powierzchni. A jak przewiduję na żwirku ciągle coś będzie rosnąć, a Ty będziesz to plewić. Przemyśl koncepcję tej rabaty, zgrupuj rośliny na mniejszej powierzchni i zrób z nich kompozycję. Do mnie osobiście nie przemawiają powierzchnie z różnych odmian kruszywa, często z wymyślnym rysunkiem + nieliczne rośliny. Nie obraź się bo ta uwaga jest ogólniejsza i ma charakter dydaktyczny. Jest to taka namiastka ogrodów barokowych w popularnym, a może nawet popkulturowym wydaniu
Ja bym nieco zmieniła linie rabaty i połączyła z oczkiem (tak jak te żółte kropki).
.
Rzeczywiście zielone tło by się przydało. Do rabaty włączyłabym też tę część za oczkiem. Do takich dużych drzew dobra byłaby rabata naturalistyczna np. rododendrony, pierisy, cieniolubne byliny. Wrzosy jednak nie, lubią słońce i raczej w naturze nie widuje się ich koło rododendronów.
i codziennie coś nowego zakwita...ach...jak cudnie
ups, moja stopa...widać chociaż kto zdjęcia robił
te liliowce zdobyczne-od bratowej z Katowic
nasturcje samoręcznie siane...
i róże ukochane
nie wiecie jak nazywa się ta odmiana?
miał być chopin, ale chyba nie jest-kupione w necie...
Andziulka ... ogrodowisko skupia osoby pełne pasji ... roślinki przyciągają i zmieniają ludzi ... no nie każdy zachwyci się kwiatem i nie każdy jest skłonny utyrać się w glebie i mieć z tego wielką radochę ... taka fuzja to towarzystwo gwarantowane ... nie posiadam się z radości, że tu trafiłam i że zostałam przyjęta ... że jesteście ... odwiedzacie mnie i że można się z Wami świetnie bawić ...