przy okazji to zielone ma brązowe i nie wiem czy to bardzo źle czy do reanimacji ... nie wiem nawet jak się to nazywa
Konstancja, ja też mam takie coś, jest wielgachne i też tak ma i nie wiem co robić? Ale to na pewno jałowiec. Ja swój chyba wykarczuję.
posądzałam to coś o bycie jałowcem ... okrutnie igiełkami dokucza ... trafił pod płot z tarasu gdzie cud, że istniał bo piciu to miał na lekarstwo ... jak to zaraza to wykarczuje ... a jak do uleczenia to dorobiwszy się planowanych nasadzeń wyślę pod mur kamienicy ...
A Chmielewska ponad pokoleniowa ! Ja już ją czytałam będąc młodą dziewczyną a teraz już jestem babcia
Śmiech przy jej powieściach zastępował aerobik i wszelaką gimnastykę, bo śmiałam się całym ciałem.
A co do wpadek transportowych, to ostatnio zrobiłam niezły numer. Wracając ze szpitala po całodniowych badaniach byłam już tak skołowana i umordowana, że wsiadłam do autobusu i z braku miejsc siedzących oparłam się o słupek i czekałam kiedy wreszcie ruszy, a ja zacznę zbliżać się do ukochanego domku. Autobus długo stał jednak na przystanku otwierając i zamykając drzwi na przemian (co mnie wkurzało mimo braku sił).
Aż wreszcie zobaczyłam wzrok kierowcy, który wyszedł ze swojej kabiny i usłyszałam słowa skierowane do mnie: Jak pani nie przestanie się opierać o przycisk OTWIERANIE DRZWI PRZEZ PASAŻERA, to nigdy nie ruszymy ...
dziś wróciłam już ze szpitala taksówką
pozdrawiam
a następnym razem postaram sie już odezwać w temaciegródek
Jola witaj widziałam już impresje i są zachwycające ... zabawa drzwiami ... jak to mówisz ... całym ciałem
Lec do mnie leć Irenko... sprawdz tylko czy już uruchomili rejs Rzeszów - Wrocław... w gazecie psiali, że juz jest...
I Nowa Zembla.. z tych kupionych w tym roku
A takie dwi Zemble mam swoje z poprzednich lat... wiec mam az 4 Nowe Zemble..ale nie szkodzi..są piękne... i jak widać głupotoodporne. bo te w odróznieniu od innych moich z poprzednich lat mają sie dobrze..
Ten mizerota walczy o życie...dlatego zapłakany.....deszczem... jest już duży .. i zawsze kwitł śmiesznie, bo zaczynałod jednej strony i taką falą kończył na przeciwnej..... migdy nie zawitł cały na raz...
A to nowe żurawki do towarzystawa na rabacei z rh (azalie za nimi są tylko zadołowane do czsu zrobienia drugiej rabaty)
Mam takie coś i juz rok temu zdrapałam papierem ściernym jedną nogę, z braku koncepcji na odnowienie dalsze ścieranie wstrzymałam. Poza tym szło mi powoli i w kancikach się nie ścierało za dobrze. To stolik nieduży z szybą i 4 taborety, chciałabym zdrapać ten ohydny zielony i zachować naturalny kolor drewna lub wybielić z szarym nalotem. Bardziej chyba wybielić. Izo co mi poradzisz? Masz już duże doświadczenie z tym malowaniem i upiększaniem
Foto relacja zamiast przerwy w pracy.... znów do znudzenia..ale kto nie chce nie musi... Muszę sobie podnieść poziom endorfin bo nastrój i pychika siada..
Pierwsza różą, z dikich to z dzikich, ale kwiat ma Jak mi się rozrosną moje zakupione, to ta pójdzie pod nóż.... rozrasta siejak szlona, odnóg i odnóżek nie nadąże wycinać....
Były już, ale te są z dzisiaj..
I rozsiane naparstnice... większość wyrwana, ale ona sie biorą chyba spod ziemi... piekne są to prawda, ale ja aż tylu nie potrzebuję.. sadzi się co minimum pół metra... działki by brakło...
teraz rozłożyłam go na dwa stanowiska ... retusz płotu poza nim ma jeszcze uzupełnić
- jakaś pnąca róża (to południowa strona ale ocieniona więc słoneczko na płocie jest do jakiejś 13 ...)
- winobluszcz ... drastycznie przycinany aby nie stworzył kipiącej czapy ale aby cieszył moje oczy swoimi pięknymi przebarwieniami ... bo nic innego mi do głowy nie przychodzi
- bluszcz ... ale ten to jest wolny więc każe na siebie czekać troszkę
przy okazji to zielone ma brązowe i nie wiem czy to bardzo źle czy do reanimacji ... nie wiem nawet jak się to nazywa
to drugie to jałowiec i też ma gdzieniegdzie takie igiełki ...
teraz nadrobię foto uzupełnienie zimnej historii clematisa ... bo o nim tez było ...
zaistniał jakieś 4 lata temu ... kupiony przypadkiem na skutek nagłego pragnienia by coś porosło płot ... nazywa się Clematis 'Willy' (przy okazji jak szukałam karteczki z metryczka dokonałam odkrycia za które szefowa mnie wyrzuci z wątku ... mianowicie clematis to powojnik a ja tyle się zastanawiałam czym się różnią ) ... ten mój powojnik (jja się okazało) wg ulotki "najwcześniej i najokazalej kwitnie ([i]???) [i]latem i jesienią ma ozdobne owocostany "[/i][/i]
i tu bedę polemizowała bo owszem ostro próbuje konkurować z krokusami i kwitnie bardzo wcześnie (w tym roku tak późno bo był eksmitowany i torturowany ) ale jesienią może raz uprzejmie z kilka kwiatuszków rozwinął ... ale tak nędznie ... dlaczego? ... może powinnam obrywać kwit po pierwszym kwitnieniu ? ...
taki był rozrośniety
w marcu zmienialiśmy płot i nastąpiło pierwsze cięcie ... zniósł to dobrze i oddany matce ziemi zaczyna się wspinać
i za tydzień
ma piękne kwiaty ... szkoda, że tylko raz a podobno potencjał na więcej w roslinie jest tylko nie wiem jak ją skłonić do dawania z siebie więcej ...