niby na muszki powinna działać
wylinkę na Rh nią zakillowałam
ale może na muszki mszycowe, a nie na te małe jeszcze nie latające?
po gnojówce włosy też do mycia
wsio
nie rób tego przed pracą i gośćmi
i to nie jest specyficzny zapach tylko smród nie do wytrzymania
a ja wiem jak śmierdzi gnój i znam różne inne wiejskie zapachy
u nas zaczyna kropić, może smród się zmyje ze świerka, ale i gnojówka przestanie działać
pryskam gnojówką właśnie ma mszyce, ale jeszcze nie wiem czy jest skuteczna
tą gnojówka podlewa się także, by wzmocnić rośliny i tym samym zapobiegać chorobom
a płyn do naczyń pomaga Ci na mszyce?
świerk srebrny wygląda kiepsko, żre go mszyca, cały pożółknięty
ale w zeszłym tygodniu wylałam na niego 2 litry herbatki tymiankowej
moje obserwacje są takie:
na mszycę raczej nie pomogła
ale drzewo wygląda jakby zostało wzmocnione
pojawiła się cała masa nowych przyrostów
nawet brązowa gałązka, która w mojej ocenie była na 100 procent do wycięcia, puściła nowy przyrost
ale jak mszycy nie usunę, zje i te nowe przyrosty
zobaczymy czy ta gnojówka z mniszka pomoże
Ewa znalazłam inny ekologiczny środek na wzmocnienie roślin, by nie zapadały na choroby. Jest to gnojówka z mniszka lekarskiego. Strona 67-tabelka.
Myślałam o zdrowych buksach, co by nie zachorzyły.
Monika, proszek do pieczenia jak zauważysz pierwsze objawy plamistości.
Ja profilaktycznie stosuję na róże napar z mniszka, a potem gnojówka z pokrzyw.
Mniszkiem podlałam tydzień temu, a pokrzywowa gnojówka już nastawiona. Za dwa tygodnie będzie gotowa.
Na ślimaki spróbuj podsypać rośliny skorupkami jajek. Ja rozsypałam również wzdłuż ogrodzenia na zewnątrz, bo u mnie nieużytki. W zeszłym roku miałam bezskorupkowych dużo więcej, a też stosowałam skorupki. Jednak wtedy rozsypywałam tylko wśród roślin. Zobaczymy jak będzie w tym roku, zamierzam sukcesywnie dosypywać, bo u nas jajek dostatek.
Powodzenia w walce z tym dziadostwem!
Znalazłam wreszcie ten wątek, ale nadal nie wiem co zrobić dalej z nazbieranym jaskółczym zielem. Na razie zalałam wodą, pewnie zrobi się gnojówka. Ale w jakim stężeniu aplikować roślinom?
Szkoda, że Waldek gdzieś zaginął?
Zbyszku, jakie efekty zauważyłeś po roku? Czy miałeś opuchlaki i już ich nie ma? Czy są ale w niewielkiej ilości? A róże opryskujesz chemią przeciw chorobom grzybowym i mszycom, kiedyś pisałeś że tak.
Gnojówkę z wrotycza robisz osobno czy mieszasz z pokrzywą? I potem lejesz rozcieńczoną czy nie? Opryskujesz nią czy tylko podlewasz? Jakie rośliny traktujesz gnojówką, wszystkie czy wybrane?
Ja mam spory ogród i 53 róże i 24 azalie i rododendrony, trochę żurawek, trzmielin, rozchodników, hortensji, i wiele innych, więc robienie gnojówek i wyciągów dla takiej ilości roślin to prawie fabryka, mimo to próbuję i staram się. Opryskanie moich wybranych roślin to 2-3 opryskiwacze po 6 l.
I jeszcze jedno pytanie, została mi gnojówka z pokrzywy z zeszłego roku ok 40l, zapaszek ma gnojówkowy czy ona jest jeszcze wartościowa i mogę ją wykorzystać?
Nacieszyłem oczka kolorami u Ciebie. A tu poważne dyskusje ekologiczne. Potwierdzam zdanie Waldka, że na efekty trzeba czekać. Ja czekałem rok. Nie potwierdzam, ze tylko wrotycz kwitnąca jest do zastosowania na gnojówkę. W tej chwili już się "kisi" gnojówka ze świeżych liści i pokrzywy. Nie w każdej wrotyczy jest tujon w odpowiedniej ilości i nie jest do końca wiadomo od czego to zależy.
Fusy z kawy robią też niesamowitą robotę jeżeli chodzi o opuchlaki i zawierają w sobie składniki odżywcze dla roślin.
Mirko.
Nie myślę tymi kategoriami. Cieszę się, że pogłębiasz wiedzę w tym trudnym temacie.
Ja interesuję się gleboznawstwem, mikroorganizmami i fizjologią roślin od dosyć dawna. Od sześciu lat posiadaną wiedzę wykorzystuję w swoim ogrodzie z bardzo dobrymi efektami.
Od tego roku ogrodnicy amatorzy a więc my, nie będą mieli dostępu do żadnych ŚOR które mogłyby negatywnie wpływać na zdrowie ludzi oraz środowisko. Ja te dostępne w handlu preparaty z dopiskiem ,,hobby" nazywam ,,mydełkiem Fa" z racji tej, że tylko w znikomym stopniu wykazują się swoją efektywnością w działaniu. Wiadomości na temat niekonwencjonalnej uprawy ogrodu stanowią w masowych środkach przekazu niemalże białą plamę. Stąd też bierze się dużo nieporozumień wśród braci ogrodniczej w tym temacie. Oczekuje się skuteczności działania preparatów roślinnych czy też biopreparatów w takim samym stopniu czego oczekiwało się od toksycznych środków chemicznych. Niektórzy nadal chcą zwalczać nimi szkodniki i leczyć zainfekowane chorobami rośliny.
Innym niepokojącym zjawiskiem jest brak chęci i czasu na przestawienie swoich ogrodów z konwencjonalnych dotychczas metod ich uprawy na metody niekonwencjonalne.
Przykład pierwszy lepszy z brzega: W tej chwili jest idealny czas na zbiór ziela glistnika i sporządzania z niego preparatów które hamują rozwój patogenów oraz powstrzymują wędrówki po naszych ogrodach wszelakiej maści nagich ślimaków.
Ile osób zainteresowanych jest teraz tym tematem?
Dwie? Trzy?
A ile osób w niedługim czasie będzie się skarżyć na plagę tych mięczaków w swoich ogrodach?
2000? 3000?
Wniosek jest taki, że zdrowe ogrody nie są luksusem dla ludzi którzy nie mają czasu aby poświęcić im chwile na prawidłową pielęgnację.
Pozdrawiam.
Waldku nie myśl że nie czytam wiadomości na temat opuchlaków, chciałam zobaczyć działanie biopreparatów, widać że najskuteczniejsza jest gnojówka. Czytałam również że wrotycz jest szkodliwy także dla pożytecznych organizmów. Agata miałam suszony wrotycz zbierany w porze kwitnienia
Dzisiaj zebrałam luźną ściółką pod rododendronem i zalałam ją gnojówką z wrotycza. na tak wyzbieranym ze ściółki miejscu rozłożyłam gęsto deseczki, zobaczymy czy więcej ich będzie pod deseczkami niż dotychczas, bo na pewno chowają się również pod liścmi, a jak ich nie będzie to tylko pod deseczkami
Ściółkę zalaną wrotyczem rozłożę ponownie za kilka dni, myślę że te które w niej były zdechną
Takie to moje doświadczenia
Mirko.
Na temat owadów które niszczą rośliny w naszych ogrodach napisano na ,,Ogrodowisku" już wszystko, lub prawie wszystko. Wystarczy zapoznać się z treścią postów, uzbroić się w cierpliwość i wdrażać sukcesywnie metody zapobiegające ich bytności w środowisku naszych ogrodów. Robiąc doświadczenia z użyciem biopreparatów i preparatów roślinnych nigdy nie uzyskasz miarodajnych wyników. Nie są to środki których zadaniem jest natychmiastowe uśmiercanie owadów lub ich larw. W przeciwieństwie do środków chemicznych ich pozytywne skutki działania nie są zauważalne przez człowieka, ponieważ ich czas zdobywania przewagi nad szkodnikami i patogenami liczony jest w miesiącach, a nawet w latach. Ja wprowadzając do gleby grzyby owadobójcze pozyskane z kompostu z których to także jeden gatunek jest dostępny w handlu, dopiero po dwóch latach dostrzegłem pozytywne skutki ich działania. Poza tym wspomagałem się również innymi metodami które zmieniały środowisko sprzyjające życiu tych owadów oraz ich larw. W tej chwili ich ilość jest na tyle znikoma, iż nie zagrażają one żadnej roślinie która wcześniej była podatna na uszkodzenia powodowane ich żerowaniem.
Na opuchlaki robię doświadczenia.
-pozbierałam kilka larw, umieściłam w woreczku z ziemią i polałam wywarem z wrotyczu rozcieńczonym 1:1 - żyły
-polałam dursbanem 100ml:10l wody - zdechły
-opryskałam wszystkie rośliny bardzo dokładnie wywarem z wrotyczu 1:5 opuchlaki dalej żyły i zbierałam je pod deseczkami, mszyce na różach też żyły
- pozbierałam dorosłe osobniki do słoiczka, wsadziłam do niego liść rodka, zanurzyłam liść w roztworze wywaru 1:5, - żyły
- zanurzyłam liść w nierozcieńczonej gnojówce- większość zdechła ale kilka żyła, te które zdechły były na dnie słoiczka w niewielkiej ilości gnojówki która spłynęła z liścia- czyli albo się w niej utopiły, albo napiły trucizny.
Te które przeżyły siedziały na liściu. Polałam też jedną gałązkę rodka żeby zobaczyć czy nie popali jej nierozcieńczona gnojówka, na razie wygląda dobrze.
Zanurzyłam też gałązkę róży na któraj siedziały mszyce w nierozcieńczonej gnojówce, mszyce na drugi dzień nadal żyją a listki nie wyglądają na poparzone, ale z ostateczną oceną wstrzymam się jeszcze parę dni.
Codziennie zbieram pod deseczkami 8-10 szt dorosłych
Danko, będę obrazowo dokładna. Nie mam przepisu. Daje się w pierwszej wzrostowej fazie roślin (tak jak z pokrzyw).
Jak zbierzesz świeże placki (od krów) albo świeże kulki (od koni) albo bobki (owcze) to jest to silniejsze i trzeba dać w większym rozcieńczeniu (na oko: kolor lekkiej herbatki).
Jak kupisz obornik, to przywożą Ci ze słomą i wtedy można tak nie rozcieńczać.
"Gnojówkowa herbatka" - określenie KB (było już o tymiankowej herbatce na forum) nie dotyczy nawozu z ptaków (ten wymaga leżakowania i rozcieńczania). Najlepiej dawać go przekompostowany na rabaty, tak jak to robi Alina z Ogrodu u stóp klasztoru.
Trzeba patrzeć na kolor takiej herbatki obornikowej.
Obornik - zakładamy zgodnie z etymologią, że to produkt o zastosowaniu rolniczym pochodzenia zwierzęcego, z obory. Czy ta obora będzie miała ściółkę dla zwierząt? Nowoczesne obory pozwalają zwierzętom stać na kracie z szambownikiem . Szukajmy obór ze ściółką ze słomy. Zwierząt karmionych naturalnie a nie "mieszankami". Szukajmy stajni, najlepiej (gdzie siano i owies oraz marchewki i jabłka są podstawą diety końskiej).
Wolę rozkładać na rabatach obornik bydlęcy, bo przy końskim to więcej jest zachodu (zbite trocinowe kulki" - trzeba je dobrze "przehakać" z glebą).
Za silne stężenie gnojówki (moje doświadczenie) może popalić rośliny (objaw: więdnięcie jak po przenawożeniu) - nie lejemy pod łodygę tylko w obrębie bryły korzeniowej, po okręgu.