Elu przez pierwsze 6 lat zbieraliśmy pokosy suszyli w kopkach i potem palili na ognisku, a popiół szedł pod rośliny. Robiliśmy tak żeby trochę wyjałowić glebę pod łąkę. Ale ponieważ od jakichś 4 lat kosimy zimą przez wzgląd na gniazdujące w niej bażanty to nie ma potem jak suszyć więc zostaje. Zmienił się też w tym czasie profil łąki, sporo bylin z rabat w niej wylądowało więc rozkładający się pokos stanowi późniejsze nawożenie. Częściowo tłamsi też nawłocie, jest im trudniej startować wiosną. Za pierwszym razem martwiłam się, że roślinki sobie nie poradzą i nie przebiją przez te zwały siana. Ale okazało się, że radzą sobie całkiem nieźle więc tak już kolejny rok robimy
Chciałam się zapytać, czy ta skoszona trawa zeszłoroczna będzie sobie leżał i rozkładała, czy będziecie to w jakiś sposób grabić i składać.
Czy każdego roku tak zostawiasz taki pokos do rozkładu.
Mam 4 sztuki (miały być Montany jak to dobrze, że nastąpiła pomylka). Ten z foty ma dobrą miejscówkę. Przesadze w tym tygodniu będą rosły przy różach 2 szt.
Jednego mam w donicy na balkonie już ma paczki kwiatowe. Kwitł nie przerwanie aż do listopada. Po każdym okwitnieciu przycinalam go o polowe je wtedy wypuszcza nowe pędy i znowu burza kwiatow.
Jolu, masz rację, że cieszynianki to takie pipki, ale ja je bardzo lubię. Teraz kiedy jest mało roślin one się wybijają na plan pierwszy.
Potem zginą w gęstwinie, żeby pokazać się znowu za rok.
Teraz każdy kwiatek cieszy.
A ja zauważyłam, że ciągnie mnie coraz bardziej do takich mało spotykanych roślin. Zaczęłam od cyklamenów i jakoś sie udało.
Już kilka razy podchodziłam do trójlistów. Niestety bez powodzenia, ale spróbuje jeszcze raz.
Mam jeszcze kilka takich roślin na oku.
Zastanawiałam się dlaczego tak mnie ciągnie do nich. Chyba to kwestia dojrzałości ogrodu. Już nie zmienię struktury, nie wprowadzę drastycznych zmian. Więc trzeba zająć czymś ręce
Te liście to Żeleźniak Bronze Flamingo
Jolu, cieszynianka nie jest wymagająca. Przynajmniej według mnie. Po prostu posadziłam i rosnie na słonecznym stanowisku.
Tylko trzeba pamiętać, że to jest maleństwo jak to zaznaczyła April.Jak widzisz rośnie zaraz przy linii kroplującej, a obok jest torebka nasienna dzwonka brzoskwiniolistnego.
Maleństwo, ale te listeczki z żółtym środeczkiem sa przeurocze.
Sylwia, witam Cię w moim skromnym ogródeczku.
Ogród jest faktycznie dojrzały, ale nie jest spektakularny w porównaniu do Waszych ogrodów. Ciągle pokazuję to samo, nie ma tajemniczych zakątków. Ale masz rację włożyłam w niego całą masę miłości. Pracuje w nim sama więc mam to na co mnie stać.
Oczka w kastrach to moja ostatnia miłość. Jestem nimi zachwycona. Ile one wniosły do ogrodu.
Wody całe szczęście nie musze wymieniać. Musze tylko wybrać wszystko z dna, ale tez czekam na cieplejsze chwile.
Niestety majowy weekend nie zapowiada sie zbyt ciepły. Nie można normalnie popracować w ogrodzie. Tak naprawdę nie mam kiedy zrobić wertykulacji trawnika, bo ziemia jest ciągle mokra, a ciągle pada.
Elu, ja też wczoraj skorzystałam z ładnej pogody. I całe szczęście, bo dzisiaj od rana dramat. Liczę na weekend. I musze się wtedy porządnie wziąć do roboty, bo chwasty już zaczęły wyłazić na potęgę.
Na razie zapachów nie czuję, bo mam jeszcze nos zapchany.
Dzisiaj miałam dzień wolny, ale praktycznie nic nie zrobiłam w ogrodzie. Wyszłam na trochę, wyrwałam parę chwastów i uciekłam. Ostatnie dni mnie rozpieściły.
I nie chodzi o temperaturę, bo pracowałam często w niskich temperaturach, ale o wiatr, którego nie cierpię. To najbardziej nielubiane przeze mnie zjawisko atmosferyczne.
Bo zgodnie z pewnym skeczem, najgorszy jest wiatr, bo jak jest ciepło, ale jest wiatr, to jest zimno
Jeżeli chodzi o pomidory.
W zeszłym roku rozwoziła kompost na początku maja po tygodniu wyrosły sadzonki pomidorów. Takiego kopa miały że codziennie po kilka centymetrów urosły.
Pomidory bawole serca klęska urodzaju.
Więc nie należy się przejmować siać jeszcze do dobrej ziemi i urosną. I tak po Zośce sądzimy do gruntu.
Zamawiałam zawilce przez internet w paczuszkach po 10 szt 2 lata temu. W zeszłym roku też ledwo wychodziły z gleby. W tym roku już lepiej. Mam nadzieję, że z każdym rokiem będzie ich więcej.
Czekam jeszcze na kwitnienie białych przyszły w zeszłym roku w maju. Wsadziłam 200 szt. Połowę posadziłam w czerwcu i wyrosło tylko zielone. Obecnie w ogóle jeszcze nie wyszły z ziemi.
Drugą połowę sądziłam pod koniec wrześniu widzę, że wyszły i mają paczki kwiatowe.
Prawdopodobnie za wcześnie te pierwsze wysadzilam. Czekam czy wzejdą.
Jeżeli chodzi o powojnik Montana też nie mam gdzie posadzić. Musi mieć ustronne ciepłe miejsce a takiego u mnie brak. Mam tylko jedną ścianę ok 5 metrów ze wnęka i wszystko tam sądzę aby nie omarzło.
Dziękuję Elu za poświęcenie czasu .Jak się nie zna nazwy choć przybliżonej to ni jak szukać właściwej. Będę go rozmnażać bo chcę do córki go przesadzić a sobie wezmę znowu małą odnóżkę .
Pięknie rozrosły się zawilce. Kiedy ja się takich łanów dorobię. Ciągle pojedyncze mizerotki mam.
Powojnika montany zazdroszczę, ciągle dumam gdzie by tu dla niego miejsce znaleźć. Wiosną już niemal, niemal kupiłam Nic to, będę podziwiać u ciebie
Eliska to prawda kupiłam takie maleństwo ostatnie powojnik Montana. Nie za bardzo mi podchodził bo 2 lata temu też kupiłam pod tą samą nazwą i okazało się, że to nie Montana a jakieś inne na szczęście kwitną 2 razy do roku i burza kwiatów.
Posadziłam przy ledwo zipiacej róży. Zaczęłam podlewać mikstura "bananowka" róża i i clematis nabrały wigoru. Róża przekwita a clematis dalej kwitnie.
Tam też z.boku podadzony Montana. Skieruje go w lewą stronę.
Przejrzałam wszystkie rarytasy sprawdzałam w necie są piękne. Obuwik formomosa... Ale on drogi ale piękny. Jak zakwitnie takie poletko to uczta dla oczu.
U mnie agapanty chyba nigdy nie zakwitną mecze się z nimi ok 5 lat i nic liście długie
daleko im do nasady jak u pora posadzone w donicy.Nie wiem co z tym zrobić. Może przesadze do jeszcze większej donicy.
Sangwinaria kanadyjska też ładna podobna do zawilców.
Oszaleć można z tymi kwiatami wszystko ładne.
Pozdrawiam