Święta i po świętach.
Jak je spędziłyście?
Ja bardzo dużo w ogrodzie. Nie tylko z gośćmi, ale też trochę pracując.
Dzisiaj w ramach spalania kalorii wzięłam się za pielenie i po raz pierwszy wypróbowałam mężowski prezent gwiazdkowy, czyli narzędzie do usuwania mleczy.
Sprzęt nadaje sie rewelacyjnie, do usuwania nowych siewek, a raczej takich, których wcześniej nie próbowaliśmy usunąć. Jeśli już kiedyś wyrwaliśmy mlecz, zostawiając resztkę korzenia w ziemi, to narzędzie zrobi to samo. No i mam sporo mleczy wysianych w kostce.
Czyli tak do końca z chemii nie mogę zrezygnować.
Oprócz prób z nowym sprzętem zaczęłam też powoli wysadzać rośliny, które przezimowały w warzywniku.
Musze koniecznie zrobić tam porządek, żebym mogła w końcu zacząć wysiewy.
Niestety w tym roku nie wysiałam w domu pomidorów. Trzeba będzie kupić sadzonki.
Pewnie zrobię to na naszym ryneczku.
Cudna ta cieszynianka, szkoda że to takie pipki małe Nie mogłyby większe rosnąć?
A te listki na drugiej foci to od czego?
Ja też się zryłam w poniedziałek w ogrodzie. Sadziłam zakupy z Sadzawki, dzieliłam miodunki- trochę za późno, zaraz zakwitną. I dzieliłam epimedium. Niby nie tak wiele a na czterech do domu wróciłam
Cieszyniankę trudno się uprawia? W sensie stanowisko, gleba, wilgotność ziemi? Spotykam ją od czasu do czasu w internecie ale jakoś nie miałam odwagi jej kupić.
Witam się i ja u Ciebie Uwielbiam dojrzałe ogrody, mają swoją niepowtarzalną atmosferę i pokazują ogrom miłości jaką człowiek włożył w pielęgnację tego miejsca.
Mega mi się podobają Twoje kamienne ścieżki i schodki i widzę, ze oczka z kasty budowlanej robią furorę w coraz większej ilości ogrodów. My w naszym " Morskim oku" bo od niego się zaczęło musimy w tym roku wodę wymienić, niestety przed zima z powodu choroby nie zdążyłam oczek poczyścić z roślin i wszystko zgniło. Czekam z tym na majowy weekend będzie więcej czasu i woda cieplejsza
Jolu, masz rację, że cieszynianki to takie pipki, ale ja je bardzo lubię. Teraz kiedy jest mało roślin one się wybijają na plan pierwszy.
Potem zginą w gęstwinie, żeby pokazać się znowu za rok.
Teraz każdy kwiatek cieszy.
A ja zauważyłam, że ciągnie mnie coraz bardziej do takich mało spotykanych roślin. Zaczęłam od cyklamenów i jakoś sie udało.
Już kilka razy podchodziłam do trójlistów. Niestety bez powodzenia, ale spróbuje jeszcze raz.
Mam jeszcze kilka takich roślin na oku.
Zastanawiałam się dlaczego tak mnie ciągnie do nich. Chyba to kwestia dojrzałości ogrodu. Już nie zmienię struktury, nie wprowadzę drastycznych zmian. Więc trzeba zająć czymś ręce
Te liście to Żeleźniak Bronze Flamingo
Jolu, cieszynianka nie jest wymagająca. Przynajmniej według mnie. Po prostu posadziłam i rosnie na słonecznym stanowisku.
Tylko trzeba pamiętać, że to jest maleństwo jak to zaznaczyła April.Jak widzisz rośnie zaraz przy linii kroplującej, a obok jest torebka nasienna dzwonka brzoskwiniolistnego.
Maleństwo, ale te listeczki z żółtym środeczkiem sa przeurocze.
Sylwia, witam Cię w moim skromnym ogródeczku.
Ogród jest faktycznie dojrzały, ale nie jest spektakularny w porównaniu do Waszych ogrodów. Ciągle pokazuję to samo, nie ma tajemniczych zakątków. Ale masz rację włożyłam w niego całą masę miłości. Pracuje w nim sama więc mam to na co mnie stać.
Oczka w kastrach to moja ostatnia miłość. Jestem nimi zachwycona. Ile one wniosły do ogrodu.
Wody całe szczęście nie musze wymieniać. Musze tylko wybrać wszystko z dna, ale tez czekam na cieplejsze chwile.
Niestety majowy weekend nie zapowiada sie zbyt ciepły. Nie można normalnie popracować w ogrodzie. Tak naprawdę nie mam kiedy zrobić wertykulacji trawnika, bo ziemia jest ciągle mokra, a ciągle pada.
Elu, ja też wczoraj skorzystałam z ładnej pogody. I całe szczęście, bo dzisiaj od rana dramat. Liczę na weekend. I musze się wtedy porządnie wziąć do roboty, bo chwasty już zaczęły wyłazić na potęgę.
Na razie zapachów nie czuję, bo mam jeszcze nos zapchany.
Dzisiaj miałam dzień wolny, ale praktycznie nic nie zrobiłam w ogrodzie. Wyszłam na trochę, wyrwałam parę chwastów i uciekłam. Ostatnie dni mnie rozpieściły.
I nie chodzi o temperaturę, bo pracowałam często w niskich temperaturach, ale o wiatr, którego nie cierpię. To najbardziej nielubiane przeze mnie zjawisko atmosferyczne.
Bo zgodnie z pewnym skeczem, najgorszy jest wiatr, bo jak jest ciepło, ale jest wiatr, to jest zimno
Gosiu, wszystko fantastycznie się prezentuje w ogrodzie...ale przegoń tego ducha Hopkirka, który próbuje ukraść Twoje, przecudnej urody, ciemierniki... Jestem "poważnie" zaniepokojona tym stworem...