Kasiu, dziękuję, że jesteś. Pamiętam, jak zaczynaliśmy pomagać Danusi istnienie O. w sieci.
Każda z nas była zielona w internetowych sprawach, tu poczuliśmy się swojsko. Utworzyło się całkiem niezłe wojsko. Bywaliśmy co dzień, co tydzień, co miesiąc, a wchodziliśmy, nie czując
żadnej presji, a raczej zachętę do częstszego bywania.
Moje pierwsze wierszyki, były jako powitania nowych odwiedzających. Potem była zachęta od Was, od Zbyszka. I tak się plecie...
Czy jeszcze długo? Nie wieda?, jak mówiła moja teściowa.
A wg mnie...dopóki życie trwa.