Takim podziurawionym wężykiem będzie takie podlewanie:
na początku węża, blisko źródła wody jest duże ciśnienie i woda będzie waliła otworami, wręcz sikała, że trzeba będzie przykręcać nieco, natomiast na końcu węża już tylko będzie kapała, albo wcale.
A linia kroplująca profesjonalna to nie tylko wężyk, ale skomplikowana budowa, z kompensacją ciśnienia, będzie tak samo wylatywała woda na początku i na końcu linii, pod warunkiem oczywiście, że długość linii kroplującej nie będzie przekraczała dopuszczalnej długości czyli chyba 150 mb.
Jeśli mieszkasz w cieplejszej strefie np. Wrocław, to jest szansa na 50% że ten bluszcz przeżyje zimę, ale w gruncie w zacisznym miejscu.
Na tarasie nie ma szans nawet we Wrocławiu.
Zmień ten bluszcz na najzwyklejszy i też jest to nie na 100%.
Na 100% przeżyje natomiast winobluszcz pięciolistkowy.
Nie zda egzaminu, to będzie tylko namiastka podlewania. Martwe pola mgiełką się nie nawodnią.
Brak zraszaczy w rogach. Nie ma właściwego pokrycia terenu wodą.
Gardena, opcja z wężem ze specjalnymi dodatkami które powodują, że się nie załamuje
(nie wiem czy tam wzmocnienie z drucików czy czegoś innego jest), ale jest najdroższy, w paski często występuje.
Wygląda na to, że odczyn pH jest zbyt wysoki, poza tym niedobór azotu, fosforu, potasu. W zaleceniach nawozowych dostałem:
- superfostat 2 dag/m2
- siarczan potasu 1,5 dag/m2
- saletra amonowa 1-1,2 dag/m2
Nie napisali jednak w jakiej kolejności... planuję zrobić tak:
1. Teraz zastosować saletrę amonową
2. Następnie siarczan potasu
3. Na końcu Superfostat (lub coś innego fosforowego?)
Pytanie do Was czy kojeność jest OK oraz ile tygodni odstępu zachować pomiędzy nawożeniami?
Gardenarium-dzieki. Tak zrobilem ale efekt nie jest juz taki jak wczesniej. Powiedz czy wyrosną jakies nowe gałazki od tego srodka? Czy zagęści sie z czasem ta kula?
Danusiu Ta odmiana jest odporniejsza i szybciej kwitnie, nie straszne jej majowe przymrozki Takie magnolie moge polecic, trzeba zwracac uwage na termin kwiatow, po to, aby wlasnie wiosenne, pozne czyli majowe przymrozki, nam ich nie zniszczyly.
Dziękuję, pochwała od samej szefowej to zaszczyt
Wybrałam rodzimy grunt, wysypałam grubszego żwiru, nie dawałam betonu, utwardziłam i układałam kamienie ręcznie dobijając gumowym młotkiem. Ścieżka przetrwała zimę, niebawem zabieram się za jej ciąg dalszy.