i nieszczęsna kalina Borkwooda, która od wielu lat rosła i kwitła bez przeszkód - a od zeszłego roku przegrywa z mszycami
kwiatów było mało, a teraz wygląda jakby nie miała też liści - i jak to ratować bez stosowania chemii? Nawet nie ma tego jak opryskać, bo liście są pozwijane, a mszyce gdzieś w środku zwojów?
No taka Variegata na tle ciemnej zieleni cisów na pewno będzie się pięknie prezentował. Białoobrzeżone liście zdecydowanie bardziej do mnie przemawiają niż z domieszką żółtego.
Kalinę pokaż, ale przecież na pewno ratować.
No widzisz, już mi dłoń z nożem nad nią wisiała, ale... siem zawahałam i jej darowałam. No szkoda. A z patykami to dobra rada, tym bardziej że tam obok mam ich stosik do wykorzystania, i nie wpadłam na taki prosty pomysł.
Sylwia, witam i zapraszam. Ogród u mnie w nieustającej budowie, ale coś tam się znajdzie do obejrzenia. Podobno mam talent fotograficzny
Kochana, zaczynam na to liczyć, że się nim zachwycę. A wy nie dość, że się zachwycicie to jeszcze pozazdrościcie (oczywiście pozytywnie, nikogo tutaj nie posądzam o zawistne skłonności).
Ja te paprocie już nawet dzieliłam. Nie wszystkie co prawda, ale jak przerabiałam w ubiegłym roku tę rabatę, wszystko było wykopane, no to podzieliłam. A te paprocie przy rodkach jeszcze nie startują, mam nadzieję, że dychają
Macham wiosennie!
Dereń ciekawy, coś czuję, że będzie piękny W tym roku po raz pierwszy w życiu (nie wiem skąd to na mnie przyszło) zaczęły mi się podobać białoobrzeżone. Sama kupiłam derenia Variegatę, ale jadalnego. Malutki jest jeszcze, ale już fajnie świeci na tle cisów. Więc tak sobie myślę, że ten Twój naprawdę może jeszcze być gwiazdą
Natomiast kalina Burkwooda drugi rok z rzędu zniszczona przez mszyce - nie wiem, czy ratować, czy nie lepiej zastąpić dereniem...
Po południu wstawię zdjęcia u siebie - może doradzicie?
Sylwia, odrosną, przyroda nie lubi próżni.
Tamaryszki mam 2, stare drzewa, całe piękno u sąsiada, bo u mnie je kalina i forsycja zarosły, będzie znowu cięcie pielęgnacyjne.
Tarcia, ta kalina jesienią była płomienno czerwona.
Ja powoli przekonuję się do dzielenia. Tylko jeżówek jeszcze nie dzieliłam .
Więc jesteśmy kwita - Ty u mnie zapatrzysz się na kaliny tak jak ja u Ciebie na magnolie .
Cienista dziękuje, powoli się wypełnia . Ale muszę z niej zabrać te śliczne karmelowe żurawki od Aprila bo mi kolorem zgrzytają.
Powiem Ci, że krzak Onondagi też mnie jakoś nie powala, za bardzo napakowany jest, zdecydowanie wolę bardziej ażurowe, swobodne formy. Ale kwiaty ma ładniutkie. Myślę teraz intensywnie nad zakupem jeszcze jednak kaliny, tym razem St.Keverne, widziałam ładne krzaki . No i tej samej odmiany na pniu.
Dziękuję Danusiu za odwiedziny. Żurawki się w miarę spisują i mam nadzieję, że nic ich nie zje . Ale widzę, że sporo podrosły od zeszłego roku kiedy takie maluchy wsadzałam do ziemi .
Sylwia, co to za kalina?
Zdjęcia bardzo ładne, chociaż smutne kiedy człowiek pomyśli, że to przed przymrozkowymi stratami. Na szczęście sporo roślin się po tym podnosi. Minie chwila i znów będzie pięknie.
O buku i jego zagęszczaniu przeczytałam, czyli tylko cierpliwość mnie ratuje.
Wiesz, że kalinę taką jak Twoja kilka lat temu urwałam 4 gałązki z piętką podczas kwitnienia i wszystkie się ukorzeniły. 2 mam u siebie 1 u mamuśki, czwartą dałam sąsiadce, ale jej padła. Mają ponad metr i kwitną.
Poszłam do "przedziwnego ogrodu" i uskubałam 3 gałązki z kaliny u Agatki. Jej kalina kwitła całą zimę na różowo, mam nadzieję, że mi się ukorzeni.
Anitko? Kasieńko ja nie wiedziałam, że tę kalinę tak lubią mszyce. Mam ją na pewno ponad 13 lat. Kiedyś nie miała mszyc. Mam wrażenie, że zimy skutecznie tępiły to dziadostwo. Teraz któryś rok z rzędu jeszcze przed kwiatami zaczynają ja dopadać, ale jeden oprysk wystarcza i jest spokój.
Lubię bardzo te duże kuleczki, z dzieciństwem tak miło mi się kojarzą.