Szanowni Grupowicze, na wstępie chciałam podziękować, za istnienie tego miejsca, wypełnionego olbrzymią ilością wiedzy. Śmiało mogę powiedzieć, ze prześledziłam ponad połowę postów, ale niestety nie mam pewności co do postawionej przeze mnie „diagnozy”. Gdybym mogła „resetować” tą grę, sprawdziłabym samodzielnie wszystkie opcje po kolei. Boję się jedna, że tuje mogą tego nie przetrwać. Do rzeczy…
Niedawno zauważyłam na kilkuletnich tujach (brabanty ok. 6 m, atrovirens 3-4, kurnik 2 m) pewne objawy, z którymi wcześniej się nie zetknęłam. Jeśli wystąpiły w zeszłym sezonie, to w tak znikomej ilości, że założyłam, że jest to obumieranie „fizjologiczne” – ot błąd w rozwoju.
Na żadnej roślinie nie obserwuję owadów, larw itp. Ich ogólna kondycja jest raczej dobra, ale boję się, że to początek czegoś poważnego, a rośliny stanowią dla mnie istotną osłonę przed wyjątkowo wścibskim sąsiadem i włożyłam w nie sporo pracy i ni tylko.
Na zdjęciach poniżej będą widoczne brabantny, atrovirensy i kurniki (to te, na których pojawiły się jaśniejsze obszary jakby się zamieniał w zebrinę, ale jest również sporo obeschnięć).
Po przejrzeniu wielu postów podejrzewam:
a) licinka tujowiaczka
b) fytoftoroze
c) zamieranie wierzchołków pędów
d) plamistość pędów lub łusek.
Bardzo proszę o rozwianie moich wątpliwości i podpowiedź jak z tym walczyć.