Po porannym obchodzie, narazie wszystko ok, trochę jakieś papy z dachu komuś zerwało i jest u nas w ogrodzie, ale cały czas jeszcze mocno wieje, narazie nie zwalnia
po południu ma się trochę uspokajać. Prąd też cały czas mamy, także tragicznie nie jest. Po południu jadę do Chojnic, bo mój mąż został na noc u swojego ojca, jest starszy i dwa tygodnie temu przewrócił się, ma złamaną główkę biodra, jest po operacji, ale u nich też noc była w miarę spokojna.