Czasem roślinie różnicę robi pół metra w jedną czy w drugą stronę. Byłam w ogrodzie Kasyi w realu, ogród piękny dorodny w rośliny bogaty, w duże drzewa wokół też. Wszystko ciągnie składniki i wodę. Ale i u mnie już zwłaszcza w podwórku i na samej górze jest podobnie, tui mam od sroca i trochę wsadzonych i to już nie są malutkie tujki, a rośliny pod nimi rosną. Myślę, że problemem jest ilość wody która do nich dociera w czasie opadów i ilość składników pokarmowych, może też ph gleby. Ja bym usunęła cały ten tujowy susz z tego miejsca, zastąpiła go liśćmi drzew liściastych i ziemią liściową i to tak na bogato. Składniki będą dostępne dłużej niż z sypanych nawozów czy obornika granulowanego bo będą się te dobroci stopniowo rozkładać, a rośliny czerpać do woli. I tych liści bym w miarę ubywania dosypywała co jesień. Jak będą liście pojawią się dżdżownice, za nimi pewnie ryjące w ziemi gryzonie, ale w tym wypadku to dobrze bo będą mieszać te dobroci z glebą. Na samej górze na leśnych tak dosypuje trocin i liści i mimo, że jest tam od groma świerków jodeł, lip, grabów i 5 wielkich już wierzb płaczących, a wody mało to rośliny dobrze rosną i to bezpośrednio przy samych drzewach. Dla porównania w brzeziniaku, gdzie niczego nie daję pod brzozami już nawet nawłoci jest mało.
No i pilnować trzeba tej wody.