ja Danusiu docinam czasem boschem. ale niestety trzeba się schylać . mam jednak dużo mniej kłopotu od czasu jak wypatrzyłam u ciebie, w tamtym roku magiczny szpadel do przycinania krawędzi .do powstałej krawędzie dosypuję dużo kory i jeżdżę po tym kosiarką. nie muszę przez to stosować docinania .
tak naprawdę to dopiero tym szpadlem porobiłam sobie ładne krawędzie . wcześniej męczyłam się z trawą wchodzącą na rabaty . a teraz to już trawa nie ma się czego trzymać.za ten patent CIĘ LUBIĘ