Marzenko, my o tej porze dojechaliśmy dopiero do domu (z pewnymi przeżyciami), a dziś dzień się zaczął od alarmu: zobacz, jakieś zwierzę znowu ci (CI !!! ) pokopało! No więc dzień się zaczął od tropienia nor i trutki. A potem – klęska! Chyba z tych nerw coś mi się kliknęło – i cały mój elaborat diabli wzięli! Zaczynam od początku... Ale bardziej w kondensacie, bo coś mi się zdaje, że Wy już tu wszystko zdążyliście pokazać...
Spontaniczne przywitanie nas u Marty, łącznie z jej identyfikacją „na żywo”
Marta prezentuje nam ogrodniczy sprzęt przeciwzmęczeniowy...
Danusia z Witkiem też na sprzęcie przeciwzmęczeniowym (obstawa czuwa, aby jak najdłużej odpoczywali)
Ja też na sprzęcie przeciwzmęczeniowym...
GabiK z przekochaną Laurką na sprzęcie zmęczeniowym...
Cudo z ogrody Marty (oprócz wszystkich innych cudowności.)..
Pyszny poczęstunek u Marty... Dziękujemy!
Wyjazd – no to wiadomo...
I odżałować nie mogę, że nie kupiłam drugiego powojnika!!!!!!!!!!!!!! Wrócić mi trzeba!
No i pojechaliśmy do Ewy.....
Wita nas Ewa – to jedno z nielicznych zdjęć, kiedy udało się ją sfocić bardziej statyczną... Bo ona jest po prostu nie do uchwycenia w bezruchu...
No, nie myślcie sobie, że to powitanie takie sztywniackie... Po prostu Pszczółka przez momencik nie fruwała...
Pszczółka z Pszczółką...
Bukszpany wręcza Grupa Trzymająca Bukszpany...
Bo Grupa Trzymająca Grabie dotarła troszkę później...
Martusiu i Ewuniu! Zaserwowałyście na olbrzymią dawkę emocji, było cudownie! Dziękujemy za wszystko, a przede wszystkim za ogrom pracy, jaki włożyłyście w to, aby nas ugościć! Buziaki!!!!!!!
O matko! Jakiś obiad by trzeba mojemu kierowcy... I robota stoi!! A sadzić trzeba zakupy!!!!! Poczytam Was wieczorem dopiero...
Ale super spotkanie! A jakie ogrody i dom Pszczółki i zastawa z Bolesałwca i pogoda nawet się udała - suuuper! Zazdroszczę, kolejnego spotkanie nie przegapię
pozdrawiam!