Kochani, co do dokarmiania zwierząt, to są dwie najważniejsze uwagi w tym temacie:
1. Dokarmiać ewentualnie można (ale nie trzeba!), ale tylko i wyłącznie zimą,
2. i tylko i wyłącznie zwierzęta miejskie i udomowione, ale i tak nie wszystkie.
Zwierząt dzikich czy żyjących poza miastami - NIE dokarmiamy (czyli saren, ptaków na wsiach...). Latem - żadnych NIE dokarmiamy. Zwierzęta same sobie radzą, można niektórym z nich pomagać tylko wtedy, gdy warunki w jakich żyją są wyjątkowo trudne, czyli właśnie mroźną zimą, i tylko w miastach.
Dlaczego latem nie wolno karmić? Bo mają w bród pokarmu, potrafią same sobie poradzić, a jeśli będziemy je karmić, to: zaburzymy panującą w zwierzęcym świecie równowagę (jedne gatunki będą miały lepiej, inne gorzej, osobniki zbędne czyli słabsze przeżyją i będą pogarszać pulę genową populacji, będzie więcej zwierząt a przez to więcej dziobów/pysków do wykarmienia, dla których w końcu zabraknie naturalnego pokarmu w środowisku itd.). Poza tym ptaki, które migrują na zimę, będąc dokarmianymi latem NIE odlecą! Dlatego - absolutnie nie wolno karmić kaczek, łabędzi itp. o innych porach roku niż zimą (kiedy to osobniki, które z różnych powodów, np. przez nieodpowiedzialne dokarmianie przez ludzi latem, nie odleciały i potrzebują pomocy).
Ptaki można więc karmić tylko zimą, i tylko te w miastach (bo żyją w mocno zniekształconym przez człowieka środowisku, w którym może być zimą znacznie ciężej o pokarm) i tylko odpowiednim dla nich pokarmem. Jeśli mamy karmić nieumiejętnie, np. dawać kaczkom chleb, to lepiej nie karmić wcale, bo tylko zaszkodzimy (kaczki od chleba chorują i mogą się stać bezpłodne).
Sikorki na zimę jedne do nas przylatują, inne odlatują, inne siedzą u nas cały rok, ale raczej nie przez dokarmianie - akurat z sikorkami różnie jest. A dokarmiać się ich za mocno nie powinno, gdyż potrzebują one pokarmu nie tylko takiego, jaki może im dostarczyć człowiek, ale też innego, zwierzęcego (owady, bezkręgowce), które muszą sobie znaleźć same, a będąc dokarmiane przez człowieka "rozleniwiają się" i nie odżywiają się do końca tak, jak powinny, by przetrwać zimę. Poza tym badania wskazują, że sikorki w ogóle nie dokarmiane miały się nieco lepiej niż te dokarmiane, i wychowywały silniejsze pisklęta od tych drugich. Więc, z tego co wyczytałam, sikorek lepiej nie karmić za bardzo, a inne ptaszyska tylko zimą i tylko w miastach, ale też bez przesady (czyli stale, ale nie za bogato).
Jednak trwają badania nad sensem dokarmiania w miastach w ogóle (bo poza nimi to wiadomo, że nie wolno), i na razie wszystko wskazuje na to, że większość ptaków w miastach można zimą dokarmiać głównie ze względów rozrywkowych dla człowieka, ale jak się nie będzie tego robiło, to ptakom się krzywda nie stanie (nie licząc kaczek, które nie odleciały na zimę do ciepłych krajów, które dokarmiać zimą trzeba).
Aha, no i dokarmianie tylko wtedy, gdy zima jest naprawdę ciężka, czyli gruba pokrywa śnieżna albo duże mrozy. I przestajemy wczesną wiosną - nie później, bo zaszkodzimy ptakom. Uff