Nie tylko Anka ma problem z twoją ostatnio wrzuconą galerią Bogdziu .Jest zaraz 24-a ,a ja pójdę zobaczyć co słychać w mojej kuchni ;(
Ja z jedzeniem nie mam problemu, jak zjem obiad o 14 to już nie jem wogóle, ale mam ze spaniem . Jak nie spie 10godz to i w dzień muszę swoje dospac. Nie potrafiłabym tak mało spac jak TY.
Nie ukrywam ,że apetyt rośnie w miarę...patrzenia!Też wysmerfiłam gołąbki,a co! Ale już zdjęć nie wstawię.
Bożenko,miłego słonecznego dzionka ,,od skowronka do żaby."
To pewnie będzie dzień z nieumiarkowanym jedzeniem i piciem jak był u mnie . Okazuje się że wszyscy lubią gołąbki. Ja pokazałam zdjęcia bo kwiatków nie ma, ptaszki wciąż te same, ale jak dziewczyny tak pisza to też wstawiac przestanę. Pozdrówka Haniu.
Co Ty Bogdziu, wstawiaj, wstawiaj. Ja jak nie mam inspiracji obiadowej, to zaglądam to co poniektórych wątków i od razu wiem co by tu można zrobić.
A co do drzew i grabienia liści - nie lubię sprzątać w domu. Sprzątam bo muszę, bo jak jest nieposprzątane to też nie lubię. Ale liście grabić lubię. Lubie nawet zamiatać taras. Nie wiem na czym polega różnica między płytkami na tarasie a panelami w salonie, bo salonu zamiatać albo mopować nie cierpię. Może powinnam posypać go liśćmi ?
Co Ty Bogdziu, wstawiaj, wstawiaj. Ja jak nie mam inspiracji obiadowej, to zaglądam to co poniektórych wątków i od razu wiem co by tu można zrobić.
A co do drzew i grabienia liści - nie lubię sprzątać w domu. Sprzątam bo muszę, bo jak jest nieposprzątane to też nie lubię. Ale liście grabić lubię. Lubie nawet zamiatać taras. Nie wiem na czym polega różnica między płytkami na tarasie a panelami w salonie, bo salonu zamiatać albo mopować nie cierpię. Może powinnam posypać go liści ?
Z tym posypaniem liscmi bardzo dobry pomysł . Ja też w domu sprzątac nie lubię a w ogrodzie o wiele bardziej ale to chyba przez to ze się jest na świeżym powietrzu , słoneczko, wiaterek, ptaszki i zieleń a w domu nuda .
No, nie wiem, nie wiem. To musi być jeszcze jakiś powód metafizyczny ; ) Gdybym podsunęła dzieciom pomysł z liśćmi byłyby zachwycone - już je widzę w tracie realizacji. I tak wiecznie mamy mech, trawę i pióra na salonowej podłodze. Same wchodzą z ogródka albo tzw. "Tonieja" je przynosi..(ten to w ogóle wiele rzeczy robi u nas w domu. Chciałabym go kiedyś spotkać, hmmm...). Posypmy więc salon liśćmi a potem zapuśćmy tam jeża.
No, nie wiem, nie wiem. To musi być jeszcze jakiś powód metafizyczny ; ) Gdybym podsunęła dzieciom pomysł z liśćmi byłyby zachwycone - już je widzę w tracie realizacji. I tak wiecznie mamy mech, trawę i pióra na salonowej podłodze. Same wchodzą z ogródka albo tzw. "Tonieja" je przynosi..(ten to w ogóle wiele rzeczy robi u nas w domu. Chciałabym go kiedyś spotkać, hmmm...). Posypmy więc salon liśćmi a potem zapuśćmy tam jeża.
No, nie wiem, nie wiem. To musi być jeszcze jakiś powód metafizyczny ; ) Gdybym podsunęła dzieciom pomysł z liśćmi byłyby zachwycone - już je widzę w tracie realizacji. I tak wiecznie mamy mech, trawę i pióra na salonowej podłodze. Same wchodzą z ogródka albo tzw. "Tonieja" je przynosi..(ten to w ogóle wiele rzeczy robi u nas w domu. Chciałabym go kiedyś spotkać, hmmm...). Posypmy więc salon liśćmi a potem zapuśćmy tam jeża.
Ja wyjście z salonu na taras zastawiłam wielką donica bo parkiet trzeba by co rok odnawiac. Myślę że to zły pomysł z tym wyjściem z reprezentacyjnego pokoju. Masz swietne poczucie humoru Ewo.
No, nie wiem, nie wiem. To musi być jeszcze jakiś powód metafizyczny ; ) Gdybym podsunęła dzieciom pomysł z liśćmi byłyby zachwycone - już je widzę w tracie realizacji. I tak wiecznie mamy mech, trawę i pióra na salonowej podłodze. Same wchodzą z ogródka albo tzw. "Tonieja" je przynosi..(ten to w ogóle wiele rzeczy robi u nas w domu. Chciałabym go kiedyś spotkać, hmmm...). Posypmy więc salon liśćmi a potem zapuśćmy tam jeża.
hahahaha ale się uśmiałam
Juzia miło Cie widziec . Ja też u Ciebie dawno nie byłam jakos mi nie wpadasz w oczy na forum, obiecuję zajrzec bo pewnie wiele się u Ciebie zmieniło ale później bo teraz musze do ogrodu m pilnowac bo ma jakiś pomysł na zmianę.
Dzisiaj wisielcze, Bogdziu, poczucie humoru mam.
Gdybym zastawiła wyjście na taras czymkolwiek nie pozbyłabym się Potworów z domu ani na moment. Albo gorzej, pozbyłabym się, a potem co 30 sekund błoga ciszę przerywałby dzwonek. Do drzwi wejściowych niestety. Ja już z wolę mech w salonie, ten przynajmniej leży cicho i nic nie chce. Nawet jak go noga trącić nie zaprotestuje.
A serio mówiąc, ma to rozwiązanie może swoje wady, ale tak pięknie otwiera dom na ogród (mam na myśli ładne domy i ładne ogrody, bo tu nas to niekoniecznie), że chyba jednak warto.