Jesli ziemia jest za mało kwasna to zalewamy torf w wiadrze wodą , trzymamy przynajmniej dzień , czasem zamieszac, potem tą wodą podlewamy rh a torf można dac pod borówki.
To faktycznie nie do uratowania, niech wywali zeby ziemi nie zakażac. Tez sie boje tych zapowiadanych przymrozków, magnolię nawet bym przezyła bo zakwitnie za rok ale martwie się o martagony bo zebrałam ich małą kolekcję a one drogie i na mróz bardzo wrazliwe.
U mnie śniegu nie ma ale widziałam w Częstochowie to ponad pół metra chyba było. Śnieg chroni przed mrozem ale zimą a teraz dla zielonych roślin moze tez byc zbyt zimny a przede wszystkim za cieżki.
Tego nie wiedziałam, na tę zimę, tak zabezpieczę, ale dziwne, bo tych młodych magnolii mam pełno i tylko znowu jedna. Będę ratować, przesadzę w inne miejsce, bo straszy, a nuż się uda. Na jej miejsce pójdzie brzoza Purpurea, pewnie będzie bezproblemowa w stosunku do magnolii.
Rok temu sadziłam 2 azalie wielkokwiatowe, marniały, marniały, wiosną w tym roku beznadziejne, wykopałam, ścięłam i zakopałam pod miłorzęby, żeby tych kikutów nie było widać, w nadziei że może rusza i ku mojemu zaskoczeniu, są malutkie punkciki, znak że pójdą gałązki, oby tylko mrozu nie było.
Dziwnie z tymi roślinami, robisz tak samo, a reagują tak różnie.
Rano oprysk na opuchlaki robiłam i nawóz dolistny temu mojemu zdechlakowi.
Mam nadzieję, że Aleksandrina przeżyje, ja już tak straciłam taka ogromną, właśnie przez mróz w kwietniu, dosłownie do korzenia poszło i całe drzewo jak zapałka suche się zrobiło.