Z tą trawą to kłopot i my mieliśmy. Zazwyczaj kosimy tylko część kwiatową, sadowa jest koszona żyłką tylko kilka razy w roku.- ot taka naturalna ma być. Potem to suche grabimy i dajemy na kompost. Ale któregoś pięknego dnia mój Mąż zdecydował to sianko spalić. Jakież było jego zdziwienie, jak przed dom zajechały 3 jednostki straży, a 2 stały nieopodal.



Z trzech dostrzegalni nas namierzyli.

Skończyło się na pouczeniu (pojęcia nie mieliśmy, że na własnej posesji nie można) - ustawa o ochronie środowiska.
A jak jechały na sygnale, to mój syn pożaru we wsi wypatrywał.