Bogdziu,
u mnie do stabilizacji ogrodowej (zresztą nie tylko) jeszcze daleka droga. Pozwalam sobie czasem na ryzyko i eksperymenty, jeśli coś przykuje szczególnie moją uwagę tak jak sośnica.
Co do paulowni, rośnie u mnie bezproblemowo 3 rok. Nie zakwitnie, ponieważ traktuję ją jak bylinę - co roku ścinam prawie przy ziemi. To co widać na zdjęciu jest jej rocznym przyrostem (ze względu na te właściwości np. w Ameryce jest hodowana jako roślina energetyczna). Myślę, że w tym roku dobije do 4 metrów. Dodam, że zostawiłam jej tylko jedną gałąź z kilkunastu, ze względu na ograniczone miejsce. Takie podjeście, skutkuje silnym przyrostem i ogromnymi liśćmi, pozbawia jednak możliwości kwitnienia. Kwitną kilkuletnie drzewa. U mnie nie ma już miejsca na tak potężne drzewa jakimi w późńiejszym wieku są paulownie, a i z kwitnieniem bywa różnie. Kwitnie wczesną wiosną i grożą jej przymrozki. Mnie jej kwiaty zastępuje catalpa. Która zresztą rośnie zaraz obok. Kwiaty sa bardzo podobne.
W przyszłym roku jednak sprawię, że drzewo cesarskie bedzie otoczone kwieciem

Zamierzam podsadzić ją powojnikiem

Jeszcze nie wybrałam odmiany, przez zimę coś wymyślę. Chcę taki o szybkim wzroscie, aby rósł razem z nią.
Nie samą egzotykę, koperek toż ci nasz

Pozdrawiam
Marzenko,
dziękuję za pochwały, miło mi
Joasiu,
teraz ich czas, królują. Mnie szczególnie teraz cieszy przebarwiajaca się vanilka. Pozdrawiam.
Basiu,
rutewka to jedna z ulubionych moich bylin. Tak, jest bardzo delikatna. Kojarzy mi sie z rośliną z krainy elfów. Delikatna, zwiewna, subtelny fiolet łodyk i fluo kwiaty kołyszące się na wietrze. Liście też ma ciekawe, ułożone piętrowo, jakby kropelki wody zatrzymane w poziomej płaszczyźńie.
Odmiana delavayi kwitnie lipiec, sierpień. Teraz powoli kończy swoje kwitnienie. Jest zatem poźniejsza od popularniejszej orlikolistnej. Co do nasion - nie wiem. Sama się nie wysiewa. Zbierać nie próbowałam. Nie jestem jeszcze nasionkowa. W tym sezonie pierwsze doświadczenie zakończone sukcesem, to rozmnożona tunberia i czarnuszka