W naturalnych stawach nie można dopuścić do wysiewu. Ja wykaszam całe kępy, zwykłą kosą o krótkim ostrzu (60-70) z drewnianej tratwy wypełnionej styropianem. Nie jest to łatwe, bo tratwa pływa, ale nic lepszego i szybszego nie wymyśliłem.
Kłącza musisz maksymalnie wyrywać. U siebie w spodniobutach schodzę do wody, łapię za pęk ogonków liściowych, podciągam i jednocześnie nogą podważam kłącze. Nie wiem jakie masz dno, u mnie jest miękko i wyskakują jak korek. Gdy jest głęboko, to używam motyki trzy zębnej, wkładam pod kłącze i pociągam. Jak grążel jest silnie ukorzeniony, metoda ta zawodzi.
Jeśli masz stały dopływ, najprościej spuścić bądź obniżyć wodę.
Najłatwiej wyciągają się siewki. Nawet po całkowitym usunięciu, długo będzie się jeszcze pojawiał.
Chemiczne metody odpadają, bo załatwimy wszystko co żyje na długie lata, pozostają tylko mechaniczne.

Edytuję i dokładam fotkę, dla przykładu ten staw skazany jest na całkowite zarośnięcie grążelem, to kwestia kilku lat.