Nie mogę znaleźć lepszego wątku do zadania pytania, jesli jest taki, to z góry proszę o przerzucenie mojego wpisu.
Chciałam zapytać Danusię i inne osoby zawodowo zajmujące się zakładaniem/pielęgnowaniem ogrodów jak powinna wyglądać współpraca pomiędzy właścicielem ogrodu a projektantem-ogrodnikiem.
Dlaczego pytam?
Moja Mama ma duży ogród i fizycznie nie jest sama w stanie go ogarnąć, postanowiła zatem skorzystac z fachowej siły. W centrum ogrodniczym dostała wizytówkę firmy, umówiła się na spotkanie u siebie i podczas tego spotkania ustaliła zakres prac, głównie pielęgnacyjnych, oczekiwała też wskazówek i pomocy przy zmianie na rabacie, na której coś tam wypadło.
Nie będę zanudzać opowieścią jak to wszystko wyglądało, ale pani 'architekt-ogrodnik' chciała zacząć od przycięcia tawuł, które dopiero będą kwitły, złapana za ręce chciała się przerzucić na pięciorniki, które też dopiero będą kwitły. Na słonecznej rabacie, na której zrobiło sie pusto, bo coś wypadło w towarzystwie tamaryszka najpierw chciała posadzić funkie a potem rododendrony. Następnie, już zapewne nie chcąc dyskutować z właścicielką ogrodu (czyli moją mamą) uformowała niczym mazowieckie wierzby, tnąc na maksa płaczące jarzębiny i karaganę, zostały kawałki gałęzi z resztkami liści

Gdy wzięła się za formowanie starych jałowców i zaczęła robić z nich straszydła, mama podziękowała za pracę.
W międzyczasie wycięła też pracowicie wszystkie młode przyrosty jeżyny, artystycznie formując ją w kulę.
Czy tak jest przyjęte, że skoro zlecam prace komuś, kto ma na wizytówce mgr architektury krajobrazu to mam cicho siedzieć i pozwolić robić to, co ów mgr uważa za słuszne? Owa pani odjechała potężnie wzburzona a mojej mamie chce się płakać gdy patrzy na swoje do wczoraj płaczące formy drzew, które teraz wyglądają jak po wybuchu w Czarnobylu.
Poradźcie proszę, na przyszłość, jak powinno się rozmawiać, czego oczekiwać od osoby/firmy, której chce się powierzyć opiekę nad ogrodem.