Bogdziu, zawsze jak wykopuję je pod koniec maja, to mówię, że to ostatni raz....kiedyś stanie się to zapewne, bo przecież nie chcę wyzionąć przy nich ducha....wnerwiają mnie jednak te nowo-nabyte, bo mają choroby
Basiu, myśleliśmy o nawadnianiu ogrodu wodą ze studni, ale ona ma strasznie dużo żelaza.....czytałam, że zapycha dysze.....więc pozostanie tylko hydrofor podłączyć i wężem conieco podlewać
Kasiu, najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że handlowcy sprzedają porażone tulipany....dla nich kasa się tylko liczy a nie rozprowadzanie zdrowego materiału.....na wiosennych targach w Poznaniu mieli wystawione do sprzedaży cebule co nie zeszły im jesienią w dodatku całe zapleśniałe.....byłaś to napewno widziałaś.
Irenko, niestety woda jest beznadziejna.....jak kupiliśmy to gospodarstwo, dawno temu, to było to jedyne dostępne źródło wody.....masakryczne miałam wtedy garnki....sam kamień i żelazo.....całe szczęście szybko zaangażowaliśmy się w budowę wodociągu