Z tego co podpatrzyłem u Krysi to : kostka rosołowa , kości od schabu lub inny gnat , udko z kurczaka , marchewka, seler , cebula . I tak jak u Ani to ma tylko pyrczeć. Na koniec pieprz i sól.
Innych przypraw zero. Często ten rosołek jemy z kaszą jaglaną (podobno bardzo zdrowa ). Kości z resztą mięska należą do pieska.
Ja gotuję rosół tak jak pisze Jotka ,tylko pod koniec gotowania dorzucam 3 gałązki mięty, a na talerzu makaron dodatkowo ( zamiast natką pietruszki ) posypuję posiekanymi , młodymi listkami mięty .To pomysł mojej koleżanki, byłam do niego nastawiona sceptycznie , ale spróbowałam .... i gorąco polecam
Ja do rosołu podaję głównie koper, uwielbiam go Dlatego duże ilości mrożę (myję, kroję drobniutko, do małych pojemniczków i do zamrażarki - pięknie zachowuje zapach) Pietruszkę najchętniej daje do krupniku
Nasiona kopru zbieram swoje, wiosnę sypie w ziemie bez umiaru jak to mówi mój M. Wyrywam go i obdzielam nim wszystkich wokół, aby tez mieli co mrozić, a ziemniaki w środku zimy posypane aromatycznym koperkiem poprawiają nastrój
jeśli mówisz o babci to czy do rosołu dokładała żółtka które kiedyś bywały w dobrych kurach, a które to wybornie smakowały w rosołku, moja babcia dokładała jeszcze, fasole Jaś do każdej porcji po kilka fasol, a jeszcze 1 ząbek czosnku, którego nie czuć, po rozgotowaniu jest niezauważalny. Nikt nie wspomniał o ręcznie robionym makaronie bez którego rosół NIGDY nie będzie rosołem. POZDRAWIAM
Danusiu rosół to najprostsza z potraw jakie mogą być, rosół sam się ugotuje byle mu nie przeszkadzać. Pół dorodnej kury, kawałek wołowiny koniecznie z kostką, włoszczyzna, koniecznie z kawałkiem włoskiej kapusty, 1 ząbek czosnku,sól pieprz w ziarnkach i nic więcej broń Cię panie boże przed wynalazkami bo nie będzie to staropolski rosół tylko ZUPA Z KURY. każdą potrawę można popsuć lub poprawić jej walory smakowe. wzorujemy się na naszych babciach i prababciach i one przez lata pracując niejednokrotnie u największych fabrykantów uczyły się jednocześnie, i nabierały doświadczenia, czego dziś nie da żadna szkoła. Doskonałym dodatkiem często stosowanym podobno na dworach, jest fasola jaś im większy tym lepszy, wcześniej namoczony gotuje się oddzielnie (nie w rosole) a potem jako dodatek do makaronu układamy kilkanaście ziaren i zalewamy rosołkiem. Dziś prawie nie można kupić prawdziwej kury rosołowej, która ma w sobie jaja, a właściwie żółtka gotowane razem z rosołem były nie lada rarytasem a jak smakowały, ślinka leci. Musimy pamiętać, aby po zagotowaniu ogień był bardzo malutki, po zszumowaniu ( kiedyś nie zbierano szumowiny tylko tłuszcz, wykorzystywany potem do ciasta, szumowina zostawała na garnku, nie wspomnę o walorach estetycznych) dokładamy małą cebulkę dymkę upieczoną na ogniu palnika, kiedyś na fajerce. i bierzemy się za makaron jak go skończymy rosołek gotów. Skoro nasze babcie, prababcie i nasi rodzice doceniali smak i nic nie zmieniali to po co to robić, oczywiście eksperymentować każdy może i jest to wskazane ale na pewno nie będzie to rosół, z kostki rosołowej niektórzy robią zupę mówiąc że to rosołek. Smacznego
indyczka bardziej uszlachetnia rosół jest bardziej delikatny. im jesteśmy starsi tym jemy bardziej delikatne potrawy, to samo z rosołkiem kiedyś rosół bez oczek tłuszczu, nie był rosołem. Moja babcia kiedyś warzyła bigos, tyle samo kapusty co mięsa i grzyby nigdy nie jadłem czegoś wspanialszego, bigos warzony był przez siedem dni, ale po takiej potrawie dziś wątroba odmówiłaby posłuszeństwa. czasem kuszę się na takie potrawy ale niestety w malutkich ilościach, są one w tłuszczu duszone a zdrowie nie to. dziś kapustę każdy potrafi zrobić takiego bigosu niewielu. A wcale nie znaczy że nie potrafimy, szybkość, brak czasu, i kto spędziłby 7 dni przy bigosie. a szkoda. za jurora się nie uważam, lubię dobrze zjeść, bardzo sobie cenię dobrą polską kuchnię, a próbowałem wiele, od Azji przez Europę ,Afrykę. serdecznie pozdrawiam