Dziś poszłam do ogrodu, bo pogoda jak marzenie, sucha i słoneczna, i nawet nie wietrzna!
Na wstępie przywitała mnie otwarta altanka! Miałam włamanie, ale dziwne, bo nic nie zginęło. Widocznie nie było tego czegoś, czego szukała "gość".
Ale kłódeczka ukręcona. i jutro muszę iść jeszcze raz, żeby zamknąć domek.

A może kto noclegu szukał? Ale u mnie spania nie ma.

Trochę wrzuciłam cebulek do ziemi. Te co były sadzone wcześniej są już z kiełkami. Może nie wymarzną?

Miłego wieczoru.

dobrze, ze nic nie ginelo i nie zostalo zdemolowane.
Jak z cebulek beda kwiatki
to beda piekne Twoje rabatki.
Wiosna blysnie kolorami
zlocieniami, rubinami.
A Hanusia w ogrodeczku
pospaceruje z laseczka.

Oj, odetchnęłam z ulgą że nic nie zginęło. Szkoda tylko że drugi raz musisz zasuwać na drugi koniec miasta.

No nie spodziewałam się takiej wizyty, Od kilku lat był spokój.

Spacer przy ładnej pogodzie dobrze mi zrobi.
Idę spać. Dobranoc.

i Dzien Dobry pieknej pogody do spacerowania

Kłódkę ukręcił? Jestem w szoku. Widać taki "gość" jest przygotowany na wszystkie przeciwności. Pozdrawiam Haniu.

Haniu droga ogród sam się uśpił bez mego udziału. Opatuliłam jedynie trawę pompasową bo nie dałam rady jej zaciągnąc do garażu . Pies mi nie żle rozkopał rabaty ,gdzie spojrzałam tam dziura i korzenie na wierzchu . W porę zauważyłam i zakopałam, a potem musiałam się udać do lasu po gałęzie sosnowe. Już nie kopie bo rozłożyłam je po wszystkich rabatach .Dochodzę do siebie choć jeszcze jestem słaba ,troszkę podupadłam zdrowotnie ,ale nie złamało mnie, ani moich marzeń o ogrodzie Wszystko jednak odwlekło się w czasie .Odwlekło ,lecz nie umarło.Święta jakoś mnie w tym roku niewiele interesują, no chyba ze złapie bakcyla za jakiś czas .Cos jednak musze zrobić bo sama nie będę, a szkoda bo to pierwszy rok gdzie mam potrzebę pobyć sama, odpocząć ,wyspać się, zregenerować. Jestem bardzo zmęczona ludzmi ,obowiązkami ,pracą i cała resztą .Chętnie zamknę ten rok .Nie lubisz sniegu? no może lubisz lecz na działeczkę trudniej ci dojść dlatego wolisz jego brak ,ja wolałabym u siebie snieg Ulepiłabym sobie bałwana i podziwiała go na moich trawach i hortensjach,snieg oczywiście ,nie bałwana Nie byłoby tez tego błota które mi wnosi ten mój uratowany pies .Diabełek z niego, ale inteligentna bestia .Potrafi tak się przymilać, a nawet kłócic ze mną kiedy mówię nie wolno że samą mnie zadziwia . Mam na niego chętnego człowieka który już ma jednego nużaka ,warunki i dobre serce ale 170 km ode mnie .Nie wiem jeszcze co zrobię bo kiedy widzę jego oczy i miłość do mnie to serce mi mięknie .Jeśli go nie oddam to ogrodu chyba mieć nie będę ,przesadzi mi wszystko co tylko poczuje pod pazurami Ten pies nie może się nudzić, a mój teren jest dla niego zbyt mały. Tamten człowiek ma 17 hektarów ,konie i lepsze warunki dla niego, tylko jak mam go zawieść kiedy za nic na smycz nie da się wziąć Musiał być chyba wiązany bo potwornie się boi nawet obroży. Przemyslę to jeszcze ,tylko ze ja go bardzo kocham i zal mi się z nim rozstawać. Tak żle i tak niedobrze .Taka już ze mnie dziwna osoba hi,hi.No dobrze Haniu już ci gitary nie zawracam. Nie nadrobię swej nieobecności jednym postem .Dziękuję za pamięć o mnie Dobrego dnia i wiele radości Haniu dla ciebie

A to paskudy...ci goście nieproszeni...przez nich tylko masz kłopot. Jednak fajnie, że nic nie zdemolowane, że pogoda dopisała, że jeszcze podziałałaś

Przed chwila wróciłam z ogrodu. Na działeczce definitywnie koniec!
Ogarnęłam jeszcze trochę liści, ale i tak wiatr jeszcze naniesie. Cebulki mikołajowe w ziemi. W szklarni też porządeczek. może nie na piątkę ale na 3 + i tak może zostać. Nie mam tam czego się spieszyć. Szczypior i sałata, i rzodkiewka dopiero w marcu. A teraz mam posadzoną boćwinę, czyli buraka liściowego na kawałeczku pólka. Podobno wytrzymuje mrozy. to na wczesną botwinkę mam szansę.

Winogrona już całkiem oskubane przez ptaki. To co spadło na ziemię uprzątnęłam na kompostownik, myszy może mieć będą jedzonko.

Dziś tak ładnie jak wczoraj nie było, ale że działałam w szklarni, wytrzymałam i nawet autobusy mi fajnie spasowały na powrót.

Teraz już tylko czekanie. 2 i pół miesiąca! 75 dni ! No i fajniutko!

Zima może już przychodzić.Na taką czekam.

Izeczko, Danusiu, Irenko, Jolu, Zbyszku dziękuję za odwiedziny. Zajrzę i do Was tylko zjem zupkę i coś konkretniejszego.
U Irenki, już święta, a ja jeszcze w polu z robotą. A dziś to nawet dosłownie w polu. Z elementów świątecznych, to mam na razie szyszki daglezji, no i bombki na pawlaczu. Mam pomysła, może co mi z tego wyjdzie. Trzymajcie się ciepło!