30 lat temu,
niektórych na świecie nie było.
Jakoś się w kraju uładziło,
otwarły się granice.
Nie same przecież, ktoś o to zabiegał,
przecież nie ci z tylnego szeregu.
Idą wybory, każdy z nich skory
chwytać za sztandar, i dalej do boju!
Ja jestem cacy, inni są be!
ja będę rządził! A czy naród chce?
Znowu się mąci ludziom w głowach,
że 32% to prawie połowa!
Że mają rację i tamci i Ci!
Czy ciągle myślą, że naród śpi?
Władza w osłonie ciemności,
kolesiom ciepłe posadki znów mości.
a babcie co miały wtedy 30+,
teraz obrały żądany kurs.
Arogancja władzy znów szczytów sięga!
Konstytucja do bani!
My są potęga!
Rząd sterowany z fotela predzia!
A i prezydent na sznurku siedzi!
Cóż, rewolucje to mają w sobie,
że szumowina na wierzch wychodzi,
lecz po opadnięciu jej na dno,
dobro musi zwyciężyć zło.
Wojny nie ma!
Zadymy w rządzie, to jakaś ściema.
Niech cieszą święta!
Życie utartym się toczy szlakiem.
Barszcz ugotuję, ulepię uszka,
i zrobię słodkie kluseczki z makiem.
Wnuki przyjadą z życzeniami,
opłatek, kolęda.
I tylko myśl ta się kołacze w głowie:
Ludzie, ludziom! W imię czego? Panowie!
Wybaczcie starej te dywagacje! Historia się kołem toczy. Śniły mi się czołgi, czy to sen proroczy, czy raczej wspomnienia pamiętnej nocy?
Spokojnych świąt w radosnym przeżywaniu spotkań rodzinnych, i oby, nigdy nie było jak wtedy! A ja?
Przy kominku zasiędę i nucić będę kolędę: Cicha noc...