Ja z rana nawet kompa nie odpalałam. O 7:45 wystartowałam do ogrodu z manelami, zięć zaofiarował podrzut! 6 tobołów z nasionami, karpami, cebulkami i skrzynia z rozsadą. A potem praca ogródkowa do 14-tej. Tyle udało mi się dobrego zrobić, że już zaczynam widzieć efekty. W szklarence ciepło! Na próbę pojutrze wsadzę pomidory. Przez 2 dni nazbierała mi się beczka wody, będzie czym podlewać, bo kanalizacja jeszcze nie uruchomiona.
Dziś było cięcie, grabienie, pielenie, ogniskowanie.

Wszystkim dziękuję za wizytę. Czułam Wasze fluidy, tak mi dobrze szła robota!

Aniu, moja praca ,to nie szaleństwo. Powolutku muszę, a wieczorem kręgosłup i talk melduje,że jest.
Też myślę o wsadzeniu pod szkło co nieco. Najwyżej będę dodatkowo nakrywać na większe spadki temperatur.
Witaj z rana. O północy ja już w betach byłam.

Dziś odpoczynek. I pogoda niepewna. Jutro jestem umówiona w ogrodzie, to jaka by nie była jadę.
Nakupowałam i nabrałam, jak dziad w torbę, Ale tak jest zawsze z pierwszym kursem. Czajnik, sztućce, kubki, talerzyki. I tak wszystkiego się nie zabierze i potem stopniowo się donosi.

Magdo, czasami pomagają odnieść zające dwunożne i w okularach.
A u Joli w Sz. pada.