Ale pogoda

Chyba wszyscy dziś spędzili czas na świeżym powietrzu - ja też.
Sobotnie popołudnie i część dzisiejszego dnia spędziłam na walce ze *świeżą* byczą kupą czyli obornikiem w ilości małej przyczepki. Nie da się wjechać do mojego ogrodu więc zwalone na trawniku w przedogródku *dobro* musiałam ręcznie przeładować na taczkę i wywieźć w ustronne, ukryte miejsce w ogrodzie. I tAk kilkanaście kursów, a może kilkadziesiąt...
Obornik usypany w pryzmę pokryłam cienką warstwą ziemi, obłożyłam ściętą słomą z cięcia miskantów tak że nawet wielką ulewa mu teraz nie straszna. Poczekam pół roku aż się przekompostuje i zamieni w pełnowartościowy, bezpieczny dla roślin nawóz.
Ale nie tylko g..niane tematy zaprzątały moją uwagę w ogrodzie w weekend. Były i milsze czynności

Uporządkowałem donice na tarasie i na schodkach przed domem, obsadziłam je bratkami i stokrotkami - od razu milej się na oko zrobiło, tak już wiosennie.
Fotek brak bo nie było kiedy cyknąć.
Teraz przede mną sukcesywne wycinanie roślin, bylin uschniętych i grabienie trawnika oraz porządkowanie i nawożenie rabat. Ale powolutku zrobię to myślę do przyszłego weekendu. Najważniejsze że zaczęłam prace ogrodowe i kręgosłup po serii masaży i innych zabiegów zakończonych w ubiegłym tygodniu nie odmówił mi współpracy i działał bez problemu ,