Ooooo jakoś nie zajarzyłam, że ńie wtawiłam zdjęć z przymiarek "ciemnego zakątka"
Ale to później bo foty są na innym sprzęcie
Nie wiem jak w waszych ogrodach ale w naszym (choć nie duży) co i rusz odbywają się różnego rodzaju rozgrywki sportowe. Skok w dal z miejsca - miarka z deski na stałe leży przy domu, skok wzwyż, zawody judo, fikołki, nauka stania na rekach itd.
Dzisiaj na tapecie piłka nożna (u starzego syna w klasie moda na zbieranie kart z piłkarzami).
Bramki ustawione, można grać. Tylko jak tu sie wyluzować i skupiać na golach kiedy piłka co chwilę trafia w Bogu ducha winne żurawki, buksikowy murek, piwońie, a rozpędzeni Messi i Ronaldo

gnają po piłkę która wpadła za choinkę.
Ale kierunek RÓŻE mnie pokonał. Małe stópki tuż obok wschodzącej werbeny wywołały dziwny niepokój. Edukuje towarzystwo za każdym razem: uwaga na róże, lawendę bo dopiero ruszyła, to trawsko to werbena - nie wyrywac, gałązki kiku-shidare to nie liany choć tak zachęcająco zwisają.
No nic....... Zrobiłam zapore z krzeseł i ciśnienie opadło.... na chwilę

Mecz wygrałam ja z Messim, Tata z Ronaldo przegrali.
Spokój do kolejnych rozgrywek,
Spokojnej nocy