Nie jest zła...zobacz sobie Larissę
Piękności ta Larissa, warta grzechu
A coś im jest? Jak zdrowe, to nic nie rób. Po długotrwałych deszczach tylko Amistarem. Bo plamistość...
To jest super róża, sama się czyści...szukam usilnie miejsca u siebie dla nich Tylko, że nie pachnie...nie można mieć wszystkiego
Znalazłam tą jędzę powojnikową. Co za oporny egzemplarz na kwitnienie. Jaka nazwa, taki egzemplarz... Zresztą wg mnie całkiem inaczej teraz toto wygląda...ale to ten na pewno. Innego białego nie sadziłam. Jak się rozwija to taki jest.
Mi raczej o zapobieganie chodzi wiosną....dobranoc
Marzy mi się taka, żeby kwitła całe lato. Uwielbiam takie róże, ta moja okrywowa tak kwitnie, do samych mrozów.
U mnie nie są przenoszone koziorożce, wszystko wodniki Może córcia ma coś z koziorożca, bo ambitna bardzo... Przede wszystkim gdzie mają rosnąć. Są róże, które przypala pełne słońce (np. William Shakespeare), potem zdrowotność, najbardziej zdrowe są jednak róże niemieckie, te, które mają ADR. Duńskie też są niezłe. Austinki są chimeryczne i mimo to, że wzdycham do nich, jakoś przemóc się nie mogę...chyba, że spotkam Williama Morrisa Potem jaki kwiat ma być, czy klasyczny, czy rozetkowy, kolor, wysokość...różne takie. Dla mnie najważniejsza jest mrozoodporność (nie zawsze takie zimy będą jak te poprzednie dwie) i zdrowotność. I muszą rosnąć na podobną wysokość, bo u mnie w szpalerze są. Późną zimą Promanal, po obcięciu wiosną miedzian (plamistość) i wtedy pierwsze nawożenie. Ja w tym roku nawoziłam Azofoską w płynie, ale na tyle róż drogo wychodzi. W zeszłym była Magiczna Siła. Może być inny nawóz do róż. W maju robię gnojówę z pokrzyw i podlewam 1 : 10. Po każdym długotrwałym deszczu oprysk Amistarem na plamistość. Na mszyce Confidor (ale wycofali, jest teraz Kohinor). Na lichy Karate Zeon spróbuj, dość skuteczny jest. Ale się rozpisałam...
No to na wiosnę już napisałam, teraz luzik