Mało róż już kwitnie, tak 1/3, ale chociaż tyle. Marcinki już u mnie skończyły, wczoraj je ścięłam, miłorząb opadł bez przebarwienia, Nigra szybko liście zrzuciła, zostały niedobitki. Umbra się trzyma, o dziwo...Berberyski trochę koloru dostały, cebulowe jeszcze u nas nie wylazły. To z grubsza sytuacja ogrodowa...
A wczoraj? Wczoraj Karolcia wyzbierała liście i płatki spod róż. Myślałam, że tylko ja się z tym tak guzdrzę, ale jednak zajmuje to sporo czasu, wczoraj miałam tego potwierdzenie. Ja zrobiłam porządek z tawułkami, marcinkami, turzycami palmowymi, irysami syberyjskimi (mus był!) i bawiłam się w Kopciuszka...zbierałam liście z łezki. Paskudnie mi to szło...łezka kamyczkami wysypana. Trochę liści wyzbierałam z rabat, bo zaścielane było równo, M ogarnął liście na trawniku...tyle. Zdjęć nie zrobiłam, dzisiaj cyknę jakieś.
Dzisiaj do Zabrza wracamy w trójkę, M z Figiem zostają...niektórzy urlop mają
Miłego świętowania

