Kasiu!
Doszłam do 15 strony i muszę to skomentować. Już wcześniej "przeleciałam " obrazki i jakiś pogląd na Twój ogród sobie wyrobiłam, ale dopiero czytając teksty, wiem, z kim mam do czynienia. Wygląda na to, że spotkałam pokrewną duszę, zapaloną na punkcie ogrodu. Naprawdę, do tej pory myślałam, że tylko ja jestem taka fizyczna. Większość rzeczy u siebie robię sama. Nawet za kopanie oczka wzięłam się osobiście, ale potem zaczęli mi pomagać dwaj synowie (mam ich trzech, ale ten trzeci był wtedy za mały) i mój teść, chyba z litości

Wciąż coś przesadzam, coś dosadzam, zmieniam. Nie wszystko jestem w stanie zaplanować i stąd te ciągłe zmiany. Zima jest dla mnie bardzo twórcza, bo mam więcej czasu na zastanawianie się, co tu zrobić.
Jak czytam Twoją historię, to trochę jakbym czytała o sobie. Brak większych środków zawsze zmuszał do kombinowania, co by tu wykorzystać, aby fajnie wyglądało.
Bo z ogrodami to jest tak, jak z kościołami. Stare kościoły, oprócz tego, że są piękne, mają jeszcze własnego DUCHA. Nowe również są piękne, ale brakuje im tego czegoś: ducha właśnie. Ogrody stworzone przez fachowców są piękne, można się nimi chwalić i naprawdę zachwycają. Ale brak im tego czegoś: brak serca, brak historii, brak ducha właśnie.To mają ogrody , które powstały z czystej pasji i miłości do przyrody.
Jejku, chyba przesadziłam z tym pisarstwem. Nie zanudzam dłużej. Pozdrawiam serdecznie.