Straszny widok i doświadczenie. U nas tak było w ubiegłum roku i 2 lata temu. Wodę mieliśmy też w kotłowni.

Natura potrafi być okrutna, Kasiu nie jestem w stanie pomóc, ale jestem z Wami.

Kasia nie do wiary, że w dwie godzinki daliście radę uporać się z takim bandżajem, ale całe szczęście, że się udało. Jesteście the best . Nie dziwię się, że boisz się "powtórki z rozrywki", ale mam nadzieję, że na jednej takiej historii się skończy i będziesz to kiedyś wnukom opowiadać . Buźka.

Kasiu,współczuje i podziwiam,bo ja nie wie czy nie rzuciłabym wszystkiego w diabły ,w tej rozpaczy .W takich chwilach cieszę się,że mieszkam na górce i żadna ulewa mi nie straszna.pozdrawiam

Kasiek czytam, że u Ciebie już po strachu, najważniejsze,że w tym wszystkim, nic Wam się nie stało

Spokojnej nocki

Kasiu, niewiarygodne, co żywioł potrafi (ja też coś o tym wiem). Dobrze, że daliście radę i uporaliście się ze skutkami zalania. Mam nadzieję, że dużo strat roślinnych nie ma? Cmokam

Kasia a tak z innej beczki - ta winorośl porasta pergolę z prędkością światła, kapitalnie już wygląda. Mam nadzieję, że już jest wszystko ok i niedługo odzyskasz łączność ze światem . Buziolki.

o kurza morda! a co dopiero, gdy fala ma 2 i więcej metrów!
wujek, który mieszka w Krakowie, też mówił o katastrofalnych skutkach ulew, ale jemu "tylko" do garażu weszła woda, większych strat brak
mam nadzieję, Kasiu, że i u Ciebie w porządku, wszystko poodpala, poosusza się
pozdrawiam i życzę braku strat

tak niedawno powstawało to miejsce, przeciez jest prawie świeżuśkie! a jednak już tak urokliwe. Jak Ty to robisz Kasiu? Czarujesz?

Jak zwykle pięknie