ja poskrzypkę zbieram "ręcznie"
podobnie eliminuję opuchlaki
jak się zawezmę, to potrafię wieczorem kilkanaście sztuk z tego towarzystwa przenieść "na tamten świat"
tym opisem i zdjęciami przypomniałaś mi i moje dzieciństwo, u nas nazywano je bławatkami od dawna nie spotkałam tych kwiatków, pewno przez nagminnie stosowane opryski
znów zrobiło się jakoś tak duszno - ciężko się oddycha - jeansy zdają się być stalową zbroją
na ochłodę wstawię nasze ciurkadełko, bo w tym sezonie jeszcze go nie było
najzwyklejsze na świecie
samorobne, z kamyczków