Nooo, jak ten czas leci... ogród żyje już swoim życiem, ale ja już nim nie żyję, mam nowe pasje, które pochłaniają mi mnóstwo czasu.
A ogród...? Posadzone silne, często zaborcze gatunki sprawiają, że się rozprzestrzenia. Trzeba je czasem powstrzymywać siłą . A chwasty...? Ja kocham swoje chwasty... i motyle, które kochają chwasty. Z pokrzywy robię herbatkę, glistnik jaskółcze ziele mi się posiał, pięknie kwitł na rabacie... trafił do herbaty. Symbioza.
Jedynie co działa mi na nerwy to krecia rodzina, która zaatakowała nam trawnik z takim trudem doprowadzony do stanu zadowalającego. Ale... też w pewnym stopniu jestem kretom wdzięczna, bo wiem ile mam w trawniku i na rabatach larw/pędraków kruszczycy złotawki. Jednak moim zdaniem skoro już zostały pozjadane, to teraz krecia rodzina mogłaby się gdzieś łaskawie wynieść...
No i to tyle, pozdrawiam serdecznie!