JOANNO najpierw byłam przeciwna kanalizacji ze względu na ogródek, ale czy robiłabym podłącz, czy nie i tak musieli przekopać moją działkę. Obecnie jest takie prawo, że jeżeli właściciel działki nie wyraża zgody na wykonanie jakiejś inwestycji można go "wywłaszczyć" administracyjnie. Kanalizację chciałam mieć, tylko nie za wszelką cenę. Później jak już sobie porobiłam plany na zmiany wręcz nie mogłam się doczekać kiedy to wreszcie będzie za mną. Ważne jest też to, że ekipa robiąca kanalizację była wyrozumiała i wręcz pomocna. Na czas wykopów na działce wzięłam tygodniowy urlop i zapowiedziałam, że więcej razy nie pozwolę tu kopać, więc niech się przyłożą. Później żartowali sobie, że coś poszło nie tak i nie ma spadku i będą musieli to rozkopać. Mimo, że byłam trochę upierdliwa panowie bardzo chętnie przyszli za pól roku i rozkopali z drugiej strony działkę i zrobili przyłącz.
Dziękuję za Chapeau bas, to bardzo miłe.
Dorota podziwiam za determinację i siłę....ja bym chyba siadła i płakała gdyby mi tak ogród zdemolowano
Ale metamorfoza ogromna przeszłaś od takiego babcinego ogródka do angielskiego cudnego ogrodu bylinowego.Prawdziwa perełka, ale z Twoim wyczuciem estetyki nie mogło być inaczej, a i zdolności też biorą w tym udział. Chętnie bym Cię wynajęła do swojego ogrodu gdyby mnie tylko było stać, a tak to się sami mordujemy , a efekty takie sobie, ale własne
Życzę Ci w tym Nowym roku , że by Ci już nikt nigdy demolki w ogrodzie nie zrobił bo przyjadę i się razem z Przemkiem przykujemy....Buziak wielki ....powinnaś dostać nagrodę za to dzieło ......ale pewnie ono samo i te widoki cudne są najlepszą nagrodą
Sylwio bardzo to miłe co napisałaś, rzeczywiście byłam bardzo zdeterminowana i z całych sił ratowałam wszystkie roślinki. W sumie to tylko 3 azalie mieszańce nie przeżyły przeprowadzki, to i tak nie tak wielkie straty, chociaż żal, bo były u mnie już kilka lat. Gdyby nie ta demolka pewnie zmiany szły by wolniej, a tak to musiałam się sprężyć.
Widzisz ja sama doszłam do tych zmian, raz poprosiłam forumowiczów na początku o pomoc, ale odzew był bardzo mały, więc pomyślałam"szybko się uczę, więc sobie poradzę" i tego się kurczowo trzymałam. Podglądałam inne wątki, zastanawiałam się co chcę osiągnąć, robiłam zapiski, szkice, stałam nad rabatą tak długo, aż w końcu coś wymyśliłam.
Dziękuję za solidaryzowanie się ze mną i w razie czego za wsparcie.
Pobiegnę do Ciebie i dopytam o suchą rzekę, bo właśnie mi się zamarzyła za altaną.
Za życzenia bardzo dziękuję.
Te ptaszki kupiłam w sklepie z tak zwaną"tandetą za 2.99". Trafiają się rzadko,ale poprosiłam sprzedawczynie, że jak się pojawią to żeby zadzwoniła do mnie i o dziwo zadzwoniła i w ten sposób powiększyła się ich ilość. Za jednego płaciłam od 7-9zł. W tym roku stonowałam je przez pociągnięcie pędzlem z białą emalią. Jednego sama potłukłam, dwa są klejone, bo to ulubieńcy naszego małego wnuka i po jego wizytach dziadek klei ptaszki, porcelanowe domki. Taki już urok kochanego szkraba.
Wiem, że w Majstrze tez się trafiają troszkę inne, ale też bardzo fajne.