Ekipa łódzka nie tylko dba o swoje ogrody i podróżuje …robi też dobre uczynki !!!
Otóż nasza Margarete opiekuje się półdzikim kotkiem, który zamieszkał tego lata u niej po sąsiedzku, tuż za płotem. Małgosia regularnie serwuje mu przepyszne kocie przysmaki a sympatyczny „tygrysek” w zamian pilnuje, aby Gosia nie miała w domu nie proszonych gości z licznej rodziny Myszki Mickey.
Grey (bo takie imię dały mu wnuki Małgosi) to młodziutki kotek, niewiadomej jeszcze płci, przesympatyczny, ale bardzo nieufny. Jednak jego uroczy pyszczek jest w stanie skruszyć każde, najtwardsze nawet serce... dlatego Gosia zadbała nie tylko o jego najedzony brzuszek. Postanowiła zakupić przez Internet domek dla kota, aby czuł się bezpiecznie, ale przede wszystkim żeby miał schronienie przed deszczem i zimnem zwłaszcza, że mamy już październik i zima zbliża się nieuchronnie…
Zakup „apartamentu” dla kota nie jest problemem, ale co gdy Grey nie zaakceptuje nowego lokum… co jak nie spodoba mu się (wcale nie tani) domek…???
I tu z pomocą przybyły koleżanki z Ogrodowiska !!!
Przy silnym dopingu kilku zaprzyjaźnionych psiapsiółek rozpoczęła się akcja pod kryptonimem „mieszkanie dla kota”.
Znana prawie wszystkim nasza Krys, drogą kupna nabyła za przysłowiową złotówkę 3 drewniane skrzynki po jabłkach. Ja w czeluściach mojego garażu na działce znalazłam pozostałe materiały potrzebne do budowy domku dla kota. Moja szwagierka (zapalona wolontariuszka w schronisku zwierząt oraz zwariowana kociara i psiara) dostarczyła potrzebnej wiedzy (fachowej oraz konstrukcyjno - technicznej) na temat idealnego lokum dla koteczka.
No i któregoś pięknego dnia …zaczęło się !!!
po kilku godzinach ściany już były……..................…. i daszek (kryty gontem) też.
godzinę później….. tadam !!! Gotowe !!!
Domek gotowy.
Wybudowany zgonie z wszystkimi obowiązującymi normami. Postawiony na palecie, odpowiednio zabezpieczony impregnatem, posiadał zdejmowany dach, ocieplone wnętrze, zasłonkę w „drzwiach” oraz we wnętrzu ściankę działową chroniącą przed powiewami zimnego wiatru.
Aaa…no i wyposażony był także kawałek prywatnego trawniczka