Nasionka polecanych pomidorów od Ciebie bardzo ale to bardzo chętnie

200 sztuk szachownicy! Już sobie wyobrażam ten widok, jak zakwitnie.

Szachownicę widziałam u Ciebie Reniu.Ładna jest.I podejrzewam,że nornice chyba jej nie lubią.Zgadza się? Bo na moich tulipanach swojego czasu zrobiły sobie wyżerkę.I od tego czasu ograniczyłam kupowanie tulipanów.
Żonkile z kolei pogniły w ziemi
Może skusiłabym się właśnie na tę szachownicę Ona trzyma fason czy poleguje?
Ja na razie kupiłam 100 cebul szafirków,100 cebulek krokusów-miks,60 cebulek puszkinii i czosnki Krzyśki.
Te cebule u mnie ładnie się mnożą i nornice je omijają.
Wsadzę do przedogródka bo tam nie mam jeszcze cebulowych.
Myślę o Twojej szachownicy

Ha, haa, a to historia robienia sałatki!!
A ja dziękuję za takową kulturę jedzenia owadów.Ble

A ja na wiosnę jarmuż kupiłam.....i do tej pory paczuszka nasion jest cala.
A zobaczyłam dopiero w czerwcu .
Trudno może na drugi rok będą jeszcze dobre ??

Jak trzyma fason to już ją lubię
Kupię wysyłkowo bo nie widziałam jej w sklepach.
Bergenii nie mam tzn miałam sztuk jeden i dałam Gosi.Moją posadzę w dąbrówkę.

Wczoraj z racji usuwania warzyw ze skrzyń robiłam pyszną sałatkę.


U mnie wyglądało to tak.

Wykopałam buraki, zerwałam jarmuż, na różance spotkałam same zgnite gruszki sąsiada. Ser pleśniowy w lodówce.
Zabrałam się za jarmuż.
Najpierw mycie.
Oblazło mnie stado maleńkich muszek.
Z internetów dowiedziałam się, że to mączlik warzywny.
Poczytałam, że można to zwalczyć szarym mydłem lub mydłem potasowym.
Sprawdziłam, mam, będę pryskać tę resztę na rabacie.
Dobra, mycie.
Po siódmej wodzie nadal pływają zielone glizdy.
Ustaliłam sama ze sobą, że płuczę do dwóch wód następujących po wodzie bez robaków.
Ok nie ma.
Nie mam zaufania do siebie, więc przeglądam każdy listek szczegółowo.
Nadal nie mam zaufania, postanawiam sparzyć jarmuż.

Dwie godziny później zabieram się za buraki (zalecam zabrać się najpierw za buraki, bo w końcu muszą siedzieć minimum godzinę w piekarniku).
Teraz muszą wystygnąć.
Obieram, kroję.
Aha jeszcze gruszka.
Proszę przez płot sąsiada o jedną (mam nadzieję, że nie ma mi za złe psioczenie wieczne na te spadające na różankę).

W międzyczasie zjadłam porządne 3 kanapki z pomidorem. Nie jestem głodna, może dzieci się skuszą
Jedno mi tylko kołacze w głowie. Dlaczego nie mamy kultury jedzenia owadów?
Smacznego