Psy mają zagrodzone wejście na tył niskim płotkiem i wchodzą tylko z nami, koty biegają luzem. Wyczytałam u Małej Mi, że wystarczy, że wlezą w granulki i poliżą później łapy i mogą się zatruć i tak się właśnie biję z myślami. W miejscach gdzie zdejmowałam już szmatę było pod nią pełno malutkich ślimaków, tych najgorszych bez skorup - ble!
Nienawidzę tych obrzydliwych ślimoli bez skorupki. Jest ich u mnie niestety sporo. Wlaczę s nimi granulkami w okolicach host, które mi wcinają paskudy. Mam jeszcze inny, mało humanitarny ale stosunkowo tani sposób. Co jakis czas robię wieczorne wyprawy "na ślimaki" z solniczką w ręku. Po kilku takich akcjach ich populacja spada dramatycznie.