Pomiędzy opadami deszczu udało mi się znależć parę chwil słońca i wzięłam się za sadzenie czosnków. W zeszłym roku gladiatory sadziłam w doniczkach (zgodnie z zaleceniami Toszki), w tym dokupiłam troche nowych i znów planowałam je dać w doniczki. W między czasie naszło mnie, coby zeszłoroczne wykopać i podzielić (trochę późno, wiem). Myślałam, że będzie to łatwa praca, przyjemna, bo przecież cebule miały się rozmnożyć, a tu - niespodzianka! Nie mogłam znaleźć zakopanych donic... Całe popołudnie jak dzik przeorałam rabatę, by te 10 donic z ziemi wyjąć... Masakra. Znalazłam 7, reszcie dałam juz spokój...
Efekty pozytywne:
- cebule faktycznie się rozmnożyły - z każdej jednej mam dodatkową cebulę

I stwierdzam, ze są większe niż te marketowe teraz zakupione
Biała - cebula z B., żółta - wykopana


Efekty negatywne:
- rozorana cała rabata,
- wykopane cebule tulipanów,
- część cebul podczas operacji szpadlem została uszkodzona
W dodatku zaczął padać deszcz i nic nie wsadziłam do ziemi.
Rządek doniczek czeka sobie na lepsze dni...