Śmieszna historia z nimi była. Jest taka szkółka w okolicy, w której byłam kiedyś raz pochodziłam pooglądałam -nikogo oprócz mnie nie było nawet obsługi szkółki, więc pojechałam.
Kolejny raz wybrałam się tam kilka dni temu, by sprawdzić po ile mają cisy. Kolejny raz nikogo nie było, a szkółka wypasiona- duża z plantacją - nic tylko otwierać bagażnik i brać No ale powstrzymałam się, z reklamy widniejącej na wjeździe do szkółki spisałam numer telefonu, zadzwoniłam, żeby ktoś z obsługi przyszedł do mnie. Tak po 10 minutach przyszedł na piechotę pewien Pan, który oświecił mnie, że w zostało im pięć cisów hilli ale jeżeli chcę mogę UWAGA! pojechać do niego, bo on ma w ogródku trochę tych cisów. Wzięłam od niego numer telefonu Ha ha ha! mężowi nic nie mówiłam i tak się zastanawiałam, czy to ogrodnik czy podrywacz ale okazało się że jednak ogrodnik, z miłą żoną i maleńkim dzieciątkiem, którzy w swoim ogródku uprawiają między innymi sałatę, ziemniaki, trzmieliny i cisy. Kosztowały 11 zł za sztukę.
A kiedy fotki będą??
Gosiu ja też miałam przygody z cisami na froncie.Zachciało mi się wymienić tuje, a potem okazało się, że stopa pod bramę jest obszernie wylana.Zapomniałam o niej.Tak to jest z niespodziankami.
Dasz radę
Właśnie robię sobie przerwę, słońce pali w głowę, ja jeszcze nie wyszłam do końca z infekcji i sił mi brak, syn ma fatalny humor, co chwilę na coś narzeka ( nie wiem po kim odziedziczył tą cechę). Normalny człowiek dał by sobie dziś spokój z tym kopaniem ale ja nie jestem do końca normalna