Wykancikowalam "tyły", ale nie do końca, bo mi się odcisk zrobił

trudno

w międzyczasie woda się lala z węża tamże, wiec podlewanie mam z głowy na jakąś chwile. W sobotę wieczorem/niedziele znowu trzeba będzie, jeśli nie popada. Strasznie się ziemia pyli, głębiej nawet wilgotno, ale z wierzchu susza.
Młoda bawiła się z koleżanką, potem przyszła po nią jej mama/moja koleżanka, przegadałyśmy resztę popołudnia aż do teraz
miłego! jutro piątek - weekendu początek! Piekę ciasto na sobotę, po pracy ogarniam parter, wieczorkiem zakupki, mięso do marynaty na noc. No i roszponkę z ogródka muszę zebrać, będzie na jedna z sałatek